Dzisiaj imię Esziwa jest praktycznie zapomniane i żadna księga imion już go nie uwzględnia. Jego etymologii należałoby szukać w starofrancuskim słowie „esquiver” oznaczającym „unikać”, „uchylać się”. W języku staroangielskim występuje słowo „eschiwe”, które tłumaczy się jako „nieśmiały”. Z tego wynika, że imię to powinno oznaczać kobietę nieśmiałą, czyli skromną. Jednakże poznając biogramy dam łacińskiego Lewantu trudno uwierzyć, że skromność, a zwłaszcza nieśmiałość były ich dominującą cechą.
Szlachetne Esziwy (Eskiwy, Eschivy) nader często pojawiały się w frankijskim społeczeństwie Palestyny, Syrii oraz Cypru. Plejadę tych kobiet otwiera księżna Galilei Esziwa z Bures, żona Rajmunda III hrabiego Trypolisu. Panujący w XIV wieku król Cypru Hugon IV miał zarówno matkę, żonę jak też synową o tym imieniu. W XII i XIII wieku wśród przedstawicielek rodu Ibellinów imię to było także popularne, a jedną z takich dam była Esziwa, córka Baldwina.
Ibelinowie swoje nazwisko przyjęli od zamku zbudowanego w 1141 roku między Askelonem a Jaffą, niedaleko od Ramli. Ich kariera rozpoczęła się za króla Fulka, który wspomnianym zamkiem nagrodził rycerza Baliana, założyciela rodu. Tenże do Palestyny przybył jako mało znaczący, młodszy syn hrabiego Chartres. Dzięki swoim zasługom, otrzymanym urzędom, zdobytemu majątkowi i małżeństwu z Helvis z Ramli stał się jednym z głównych baronów Królestwa Jerozolimskiego.
Synowie „starego” Baliana: Hugon, Baldwin i Balian w latach 70. XII wieku stanęli już w pierwszym szeregu najważniejszych wasali króla. Mogli wyniośle patrzeć na napływających przybyszów, którzy w Ziemi Świętej szukali dopiero swojej fortuny. Zwrócili jednak uwagę na rycerza z Poitiers Amalryka de Lusignan. Dotarł on do Palestyny za swoim starszym bratem Gotfrydem. Jednakże to on szybciej od brata zdobył uznanie wytrawnego rycerza i w rezultacie osiągnął godność konetabla.
Ibelinowie najwyraźniej uznali dobrze zapowiadającego się nowicjusza za przydatnego dla ich własnych interesów, skoro już w 1174 roku Baldwin z Ibelinu oddał Amalrykowi swoją córkę, Esziwę, za żonę. Ta związała się z nim na całe życie, jednakże szybko okazało się, że małżeństwo to nie przyniesie ani jej ojcu, ani stryjowi oczekiwanych korzyści. Dla samej Esziwy, która starała się być wzorową żoną i matką, związek z Lusignanem przyniósł tyle samo słodkich, co gorzkich niespodzianek.
Po pierwsze przebywając na dworze królewskim Amalryk znalazł się na służbie matki króla Baldwina IV, Agnieszki Courtenay. Stał się nie tylko jej cenionym doradcą, ale także kochankiem. Matka króla skutecznie wyrwała atrakcyjnego młodzieńca spod wpływu rodziny żony. Agnieszka sama miała za męża zmarłego pięć lat wcześniej Hugona z Ibelinu, jednakże swoim szwagrom okazywała szczególną niechęć. Córka jednego z nich na pewno czuła do niej uraz za romans z mężem, ale to co się wydarzyło później, w młodym sercu Esziwy musiało pogłębić uprzedzenie do zaborczej stryjenki.
Baldwin z Ibelinu, owdowiały ojciec Eschiwy stanął bowiem w konkury do młodej, choć także owdowiałej królewny Sybilli. Ta okazywała mu przychylność i przywódca rodu bliski był ożenku z dziedziczką korony, co zapowiadało nowe perspektywy. Stryj Esziwy, Balian zdążył już poślubić wdowę po królu Amalryku, Marię Komnenę. Niestety, matrymonialne i polityczne zamiary Baldwina pokrzyżował los. Najpierw pechowo dostał się do niewoli muzułmańskiej, potem musiał zabiegać u cesarza bizantyjskiego o pieniądze na opłacenie okupu, a gdy już w pełni stał się wolny, dowiedział się co znaczy określenie „za późno”.
W międzyczasie bowiem mąż Esziwy, czyli jego zięć, potrafił swoją elokwencją tak skutecznie zadziałać zarówno na wyobraźnię swej protektorki Agnieszki, jak też na serce stęsknionej męskiego ramienia Sybilli, że gdy jego młodszy brat Gwidon pojawił się w Jerozolimie, stał się nieoczekiwanie jedynym kandydatem do ręki królewny. Zgoda na to małżeństwo, trędowatego i słabnącego na zdrowiu króla Baldwina IV, zatrzęsła baronami królestwa. Szczególne powody do oburzenia miał sam Baldwin z Ibelinu, któremu królewna, a może bardziej jej matka, zagrała na nosie. Dumny feudał musiał z goryczą przełknąć tę zniewagę, inaczej stałby się buntownikiem wobec króla.
Jak bardzo upokorzenie ojca przeżywała Esziwa, kroniki milczą. Czy sekundowała ojcu i stryjowi, czy też, odrzuciła sentymenty i sympatyzowała z obozem Lusignanów, czyli mężem i szwagrem, nie wiadomo. Właściwie o jej postępowaniu nie wiemy nic. Jednakże brak jakichkolwiek informacji o jej stanowisku sugeruje, że Esziwa stała przy mężu. Ich pożycie musiało układać się nie najgorzej, skoro mieli sześcioro dzieci. Możliwe, że mąż wtajemniczał ją w swoje polityczne plany. Możliwe, że ona starała się ułożyć dobre relacje z królewną Sybillą. A może przeciwnie, królewna i jej matka traktowały ją nieufnie, jako potencjalną zdrajczynię, stronniczkę Ibelinów? To są jednak tylko domysły.
Rywalizacja obu rodów i ich ugrupowań przybierała często groźne strategie działań. Gdy w 1186 roku doszło do koronacji Sybilli i Gwidona, ojciec Esziwy opuścił królestwo, gdyż złożenie hołdu rywalowi i parweniuszowi na tronie, przerastało jego poczucie honoru. Ugodowe postępowanie stryja Esziwy Baliana i jego sprzymierzeńca hrabiego Trypolisu, pozwoliło chwilowo uspokoić sytuację. Nie odwróciło jednak klęski, jaka spadła na królestwo w wyniku najazdu wojsk groźnego sułtana Saladyna.
Porośnięte trawą zbocza galilejskiego wzgórza o dwóch charakterystycznych wierzchołkach i dlatego nazywane Rogami Hittinu (od nazwy pobliskiej wioski), na zawsze stało się symbolem klęski krzyżowców w starciu z muzułmanami w 1187 roku. Jej echa szybko dotarły do uszu Esziwy, która zapewne na wzór innych szlachetnych pań skryła się za murami Jerozolimy. Tutaj mogła znaleźć się u boku bratowej męża, królowej Sybilli lub żony swojego stryja, exkrólowej Marii. Z pewnością z drżeniem dowiedziała się o niewoli swego męża i szwagra, zaś z ulgą przyjęła wieść o wydostaniu się z okrążenia stryja, aczkolwiek obie sytuacje, nie były zaszczytne.
Balian, który zbiegł z pola bitwy, szybko zrehabilitował się, gdyż kierował obroną, a następnie pertraktował honorową kapitulację Jerozolimy. Gwidon i Amalryk, po odzyskaniu wolności, także odbudowywali swój autorytet kontynuując walkę z muzułmanami podczas trzeciej krucjaty.
Tak, jak Sybilla do Gwidona, tak samo Esziwa wraz z dziećmi udała się do swojego męża. Kolejne miesiące, a potem lata mogła przebywać w obozie pod Akką, a po jej zdobyciu w samej twierdzy. Stąd śledziła kolejne działania i szwagra, i męża. Szwagier Gwidon de Lusignan utracił co prawda koronę jerozolimską, ale przejął panowanie nad Cyprem. Amalryk zaś otrzymał godność konetabla, czyli dowódcy cypryjskiego wojska. Esziwa przeniosła się do męża na wyspę, gdzie już niebawem, za zgodą baronów, schedę po zmarłym bracie przejął jej mąż i koronował się w Nikozji 22 września 1197 roku insygniami, które przysłał mu cesarz Henryk VI Hohenstauf.
Esziwa, pozostając wiernie u boku małżonka, pokonała meandry swojego życia, aby wreszcie cieszyć się jego tryumfem. Niestety krótko, gdyż zmarła miesiąc po koronacji Amalryka. Umierając zapewne marzyła o szczęśliwszym losie swoich dzieci. Rzeczywiście, los jej najstarszego syna okazał się łaskawy, gdyż jako Hugon I odziedziczył po ojcu cypryjski tron.
Jednocześnie ród Ibelinów w kolejnym pokoleniu synów stryja Esziwy Baliana, miał zapisać chwalebną kartę w dziejach obu królestw: Jerozolimy i Cypru. I tak mamy niekończąca się historię, w której swoją istotną rolę nadal odgrywały może nieśmiałe, ale niepozbawione siły charakteru damy, niejednokrotnie skrywające się w cieniu swoich przebojowych mężów.
Erwin Jana Kozłowski, 13.05.2021