Link do pierwszej części artukułu : Królowa Maria La Marquise cz. 1
Maria w 1205 roku mając niespełna 12 lat została sierotą i „zasiadła na tronie jerozolimskim”. Termin ten jest raczej umowny, gdyż stolicą królestwa była wówczas Akka, a Jerozolima faktycznie znajdowała się poza jego granicami. Maria chociaż wchodziła już w wiek uznawany w średniowieczu za pełnoletność, nie mogła samodzielnie sprawować władzy.
W jej imieniu rządził królestwem bailif Jan z Ibelinu nazywany „Starym seniorem z Bejrutu”. Na opiekuna królewny i całego królestwa został on wybrany przez baronów i zatwierdzony jeszcze przez królową Izabellę. Oprócz jego zalet i zasług, zadecydowały więzy krwi. Był on bowiem przyrodnim bratem zmarłej królowej, czyli wujem dziedziczki królestwa. Maria swoje imię nosiła po babce Marii Komnenie, która po śmierci pierwszego męża króla Amalryka I, poślubiła Baliana z Ibelinu i urodziła mu kilku synów.
Akko
Wybór Jana na regenta okazał się błogosławieństwem, gdyż jego trzyletnie rządy zapewniły królestwu spokój i stabilność. Nie można było jednak zwlekać ze znalezieniem dla młodej królowej odpowiedniego małżonka. Odwołano się do sprawdzonego już kilkakrotnie sposobu i poproszono tym razem króla Francji Filipa Augusta o wskazanie godnego kandydata.
Decyzją króla został wyznaczony Jan z Brienne, rycerz z Szampanii uchodzący za utalentowanego poetę. Nie miał on majątku, ale miał gruntowną wiedzę w zakresie ówczesnych stosunków międzynarodowych, zaś jego rycerskie zalety i dowódcze zdolności zapewniły mu błyskotliwą karierę.
Najpierw w łacińskiej Syrii został królem małżonkiem, a następnie ojcem regentem, później przeniósł się do utworzonego w początkach XIII wieku Cesarstwa Łacińskiego, gdzie został także regentem, a nawet przyjął koronę cesarską. Był on niezwykle barwną postacią epoki, zaś pikanterii dodaje mu także pewne domniemanie, że decyzja króla rozpoczynająca jego karierę podyktowana była chęcią odsunięcia Jana od niepokojącego monarchę romansu z hrabiną Blanką z Szampanii.
Jan z Brienne dotarł do Syrii we wrześniu 1210 roku i został przyjęty w Akce, a już 3 października pojął za żonę siedemnastoletnią Marię. Co myślała ona na ślubnym kobiercu o wyznaczonym jej mężu prawdopodobnie nie dowiemy się już nigdy. Jej zdanie nie miało żadnego znaczenia, liczyło się dobro królestwa, za które ona musiała czuć się odpowiedzialna. Możemy jedynie przypuszczać, że jej pierwsze odczucia względem męża mogły być bardzo sceptyczne.
W historiografii przyjęło się uznawać, że nowy król miał wtedy już około sześćdziesiątki, chociaż był bardzo żywotnym mężczyzną, który jeszcze w wieku osiemdziesięciu lat osiągał sukcesy i militarne, i polityczne. Przyjętą dotychczas opinię o jego zaawansowanym wieku, negują prace młodszego pokolenia historyków. Możliwe, że dalsze badania przyczynią się do jego znacznego odmłodzenia, bo aż o 25 lat, co miałoby analogię do naszej historiografii dotyczącej małżeństwa Jadwigi i Jagiełły.
Niezależnie od tego, czy Maria cieszyła się czy cierpiała z powodu małżeństwa, trwało ono tylko dwa lata. Kiedy w 1212 roku na świat wydała córkę Izabellę, nazywaną też Jolantą, spadło na nią kolejne nieszczęście. Z powodu powikłań poporodowych zmarła pozostawiając owdowiałego męża, który miał sam dbać o los córki i królestwa na przekór kolejnym piętrzącym się trudnościom.
Maria zeszła ze sceny dziejowej praktycznie nie zauważona. Swoją rolę jako dziedziczka korony spełniła, ale całe życie musiała w milczeniu podporządkować się decyzjom innych. Los nie dał jej szansy, która pozwoliłaby jej mocniej zapisać się na kartach historii wzorem matki, babki czy prababki.
Erwin Jan Kozłowski, 16.07.2021