Wielokrotnie nasze pielgrzymowanie po Izraelu rozpoczynamy w Hajfie. Przyjeżdżamy do klasztoru na Górze Karmel. Być może wielu zastanawia się dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta.
To miejsce, na którym schronił się prorok Eliasz, który przeżywa kryzys swojego powołania. Nie udało mu się przekonać króla Achaba do nawrócenia i powrotu do kultu jedynego Boga. W dodatku żona króla, Izebel, zamierzała pozbyć się niewygodnego proroka.
Eliasz ratuje się ucieczką na pustynię, na której doznaje szczególnej opieki Bożej. To także Bóg polecił mu stawić się na górze Horeb, na której kiedyś Mojżesz podziwiał płonący krzew i gdzie otrzymał Dekalog. Bóg przychodzi spotkać się ze zniechęconym sługą. Najwyższy nie zrezygnował z Eliasza, chociaż on już prawie zrezygnował ze służby Bożej.
Zamiast pouczania, spotkanie. Zamiast wyrzutów, bliskość. Zamiast surowości, łagodność. Tak Bóg wyciąga Eliasza z kryzysu. Wichura, trzęsienie ziemi i pożoga mogą być rozumiane jako atrybuty objawiającego się Boga. Ale możemy zobaczyć w nich także wewnętrzne stany proroka. Wszystko to przeżył, służąc Najwyższemu.
Teraz Bóg przychodzi do Eliasza w łagodnym powiewie wiatru, w ciszy, która przynosi ukojenie i w której słychać lepiej głos życzliwego Boga. Do takiego spotkania Bóg zaprasza wszystkich zniechęconych i przeżywających kryzys wiary.
Trzeba nam wiedzieć, że religia Izraela, a potem nasza religia chrześcijańska mogą być nazwane religiami tylko w pewnym sensie. Są one całkowicie odmienne od wszelkich innych religii, które są religiami naturalnymi.
Człowiek zawsze doświadczał, że w jego życiu pojawiały się zjawiska, czy wydarzenia, wobec których czuł się bezradny. Na przykład nie udawały mu się plony, zdychały zwierzęta, piorun spalił jego dom, przychodziły na niego i jego rodzinę rozmaite choroby czy nieszczęśliwe wypadki.
Wobec tych nieszczęśliwych wydarzeń w jego sercu pojawiał się strach. Bał się on, aby tych niepomyślnych wydarzeń nie było więcej. Wiedział on, że wpływ na te wydarzenia ma Bóg. Dlatego podejmował inicjatywę nawiązania kontaktu z Bogiem, aby Go wobec siebie dobrze usposobić. Szukał zatem miejsc, w których wydawało mu się, że jest bliżej do Boga: jakieś wysokie drzewo, góra, duży kamień, o którym mówiono się, że spadł z nieba. Przynosił on na to miejsce coś na ofiarę, którą spalał się na ołtarzu, albo obiecywał, że pójdzie z pielgrzymką, do jakiegoś innego świętego miejsca.
Ciągle chodziło mu o to, aby skłonić Boga by On spełnił jego wolę. W tym nawiązywaniu kontaktu człowieka z Bogiem w każdej religii pomagają mu specjalne osoby zwane kapłanami. Działają oni zwykle w specjalnych miejscach zwanych świątyniami, gdzie zwykle jest ołtarz, na którym składa się przyniesione przez ludzi ofiary.
Czasem w tej próbie nawiązywania kontaktu z Bogiem człowiek posługuje się specjalnymi modlitwami albo obrzędami. Zazwyczaj w religiach naturalnych człowiek czuje potrzebę ściślejszego kontaktu z Bogiem, szczególnie wtedy, gdy mu się źle powodzi, nie przeżywa on kontaktu z Bogiem na płaszczyźnie emocjonalnej, między człowiekiem a Bogiem nie ma wzajemnej miłości.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w religii Izraela i w religii chrześcijańskiej. Tam inicjatywę nawiązania kontaktu podejmuje Bóg. Człowiek nie przeżywa tego kontaktu odczuwając strach, ale doświadcza miłości ze strony Boga i pragnie tę miłość odwzajemnić. Wie także, że w woli Bożej jest jego szczęście, dlatego nigdy nie usiłuje skłonić Boga do pełnienia swojej woli. Dlatego zarówno religię Izraela i religię chrześcijańską lepiej jest nazywać wiarą.
Widać to dobrze w wielu miejscach Starego Testamentu, także w dzisiejszym pierwszym czytaniu, opisującym objawienie się Boga prorokowi Eliaszowi. Ciekawe jest w nim to, że Bóg nie był wtedy, gdy pojawiła się gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały (1 Krl 9,11). Nie był też, gdy pojawiło się trzęsienie ziemi (1 Krl 9,11). Nie było Boga także, gdy powstał ogień (1 Krl 9,12). Bóg stał się obecny, gdy pojawił się szmer łagodnego powiewu (1 Krl 9,12).
Wówczas: Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty (1Krl 9,13) i spotkał się z Bogiem. Ten szmer łagodnego powiewu symbolizuje intymność kontaktu Boga z Eliaszem, podobnie jak z innymi prorokami.
Nie należy jednak sądzić, że ten kontakt przepełniony był sentymentalną słodyczą. Następne wiersze tego samego rozdziału pokazują, że Bóg chce, aby Eliasz uczestniczył w pełnych okrucieństwa wydarzeniach, które miały wkrótce nastąpić, w wyniku których Bóg powie: Zostawię w Izraelu siedem tysięcy takich, których kolana nie ugięły się przed Baalem i których usta go nie ucałowały (1 Krl 11,18).
W Księgach Starego Testamentu Bóg wielokrotnie objawiał się różnym osobom i w bardzo różny sposób. Zawsze jednak czynił to, pragnąc okazać miłość wobec swojego ludu.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 09.08.2020