Szymon wraz z Andrzejem zarzucali sieć w jezioro. Jakub i Jan byli w łodzi ze swym ojcem, gdzie naprawiali sieci. Możliwe, że Szymonowi i Andrzejowi nie powiódł się nocny połów i próbowali odrobić straty za dnia. Brudni i zmęczeni, skoncentrowani na swoim zadaniu, z nadzieją wpatrywali się w wody jeziora.
Z kolei Jan i Jakub złowili, być może taką ilość ryb, że ich sieci się podarły, a może wręcz przeciwnie, warunki były tak niesprzyjające, że znaleźli wreszcie czas na pracochłonną czynność naprawy sieci.
Jednak powołani przez Jezusa, o którym może już coś słyszeli, albo w ogóle Go nie znali. Natychmiast zostawili wszystko i poszli za Nim. Natychmiast! Nie spodziewali się takiego wezwania, byli zajęci czym innym. Jednak zdecydowali się nie czekać na wynik połowu, a drudzy nie dokończyli naprawy sieci. Zaufali i bez wahania poszli za Jezusem.
Tak wyglądał początek przygody, powiemy powołanie pierwszych uczniów. Trochę inaczej na Boże wezwanie odpowiedział Jonasz, którego historię słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. Wszyscy oni mają jednak wiele wspólnego i o czymś próbują nam powiedzieć?
Każdy z nas może w swoim życiu dostrzec delikatny zapraszający głos Pana Boga. Co więcej taki głos, tak naprawdę słyszymy bardzo często. Odkrywamy je w naszym sumieniu, kiedy podejmujemy różne ważne decyzje, kiedy spotykamy się innymi ludźmi.
Może podobnie jak apostołowie jesteśmy skoncentrowani na swoich zadaniach, jak łowienie ryb, przygotowywanie wielkiej wyprzedaży, odrabianie lekcji, czy jakakolwiek domowa praca. Ten Boży głos ma często postać pragnienia modlitwy w intencji konkretnej osoby, która w danym momencie tego bardzo potrzebuje. Albo konkretna fizyczna pomoc. Czy potrafię wtedy zostawić to co robię i odpowiedzieć Jezusowi? Myślę, że często to robimy.
Św. Augustyn powiedział kiedyś, że Bóg obiecał przebaczenie w odpowiedzi na skruchę, ale nie obiecał innego dnia w odpowiedzi na nasze odkładanie na później. A my tak często przypominamy sobie: Co masz zrobić dziś, zrób jutro, będziesz mieć dwa dni wolnego!
Może lękamy się czy stać nas na taką radykalność jak owych rybaków? Uwierzmy jednak, że Jezus rzadko wzywa kogoś do całkowitego porzucenia pracy i rodziny. Wówczas zazwyczaj pyta: jeśli chcesz, szanuje nasz wolny wybór, naszą wolność. Jednak każdego dnia ma dla nas konkretne słowa i zadania, które wymagają realizacji. Chociażby uczciwą pracę, by zagwarantować byt rodzinie, poważne traktowanie nauki.
Dobre i właściwe wykorzystanie czasu, podzielenie go między pracę i rodzinę, rozwój i odpoczynek. Tak naprawdę to wszystko jest najlepszą odpowiedzią na pytanie, czy żyjemy zgodnie z nauką Ewangelii, czy dajemy właściwy przykład rodzinie i znajomym, czy właściwie oceniamy i odkrywamy wartości, którymi kierujemy się życiu.
Jeśli nawet w tym życiu nie doczekamy się rezultatów, to konsekwencje naszej wierności będziemy zapewne odczuwać przez całą wieczność.
Warto także pamiętać o jednym, o tym, że wezwanie Jezusa nigdy nie przekracza naszych ludzkich możliwości, gdyż to On sam uzdalnia nas do wypełnienie tego wszystkiego, o co nas poprosi.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 21.01.2024r.