Słowo na niedzielę: DONOS

Kto i kogo może upominać?

W szkole na lekcjach wychowawczych rozmawia się o sprawach dotyczących całej klasy: omawia plany na dni i tygodnie, dyskutuje o wzajemnych relacjach, o sprawach bieżących, o kulturze osobistej, o nauce, stopniach, klasówkach, sprawdzianach, nieobecnościach. Wychowawca najczęściej poświęca te godziny na uzupełnienie wszelkich danych dotyczących uczniów. Czasami próbuje rozwiązać jakieś konflikty między uczniami.

Jednak w tej delikatnej materii uczniowie sami powinni ze sobą rozmawiać. Wywlekanie na forum klasy spraw osobistych nie powinno mieć miejsca. Jeżeli wychowawca ma coś do powiedzenia danemu uczniowi, to mówi jemu na osobności.

A co uczynić z uczniem, którego kultura osobista pozostawia wiele do życzenia? Co zrobić z dziewczyną i chłopakiem, którzy nie potrafią funkcjonować w społeczeństwie? Jak podejść do młodych, którzy chcą dominować nad wszystkimi?

To jest rola rodziców, wychowawcy, szkolnego pedagoga i psychologa. Doświadczenie uczy, że w sytuacjach krytycznych ani rodzice, ani szkoła nie wpływa na tego typu osobników. Tym bardziej nie ma na nich wpływu katecheta, czyli mówiąc ogólnie – Kościół. Wszelkie metody, konspekty rozmów, programy wymagają uaktualnienia.

 

Upomnienie w cztery oczy

Trzeba więc zaglądnąć do Ewangelii. Zaglądamy… I czytamy: „Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy…”.

Jeśli dorośli potrafiliby ze sobą kulturalnie rozmawiać, inteligentnie wiedli wszelkie spory, posługiwaliby się pięknym językiem, to dzieci i młodzi uczyliby się od nich kultury i nie byłoby poważnych problemów wychowawczych z młodym pokoleniem.

 

Czy to są tylko pobożne życzenia?

Spójrzmy na Chrystusa: On „napomina, by nie gardzić najmniejszymi. Nie chodzi o dzieci w sensie biologicznym, ale o osoby, które potrzebują mocnych duchowo”.

Mocni nie mogą lekceważyć rzeczywistych potrzeb słabych. Ta służba „wymaga także upomnień udzielanych z taką miłością, jaką ma Ojciec w niebie do swoich dzieci na ziemi. Jego miłość w upominających i upominanych uzdalnia do modlitwy, która jest zawsze skuteczna”.

 

Czy można donosić?

W Ewangelii dnia jest takie sformułowanie: „Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik”.

Czy można na kogoś donosić? My mamy fatalne skojarzenia ze słowem „donos” – szczególnie w czasach dominacji Sowietów nad naszą ojczyzną i zniewolenia filozofią marksistowsko-leninowską.

W przypadku tego fragmentu Ewangelii nie chodzi o donoszenie na kogoś, o skarżenie się na danego człowieka, ale o to, aby wspólnota Kościoła „mogła upomnieć błądzącego (…). Jezus uczy, jak do owego grzeszącego brata powinien się ustosunkować każdy członek wspólnoty osobiście”. W odniesieniu do twojej szkoły i klasy jest to dość trudne zadanie, ale jest możliwe, aby pozyskać niesfornego ucznia.

 

Na forum

„Oddajcie każdemu to, co mu się należy: komu podatek – podatek, komu cło – cło, komu uległość – uległość, komu cześć – cześć (…). Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością”.

Mocne słowa Pawła Apostoła. Trafił w dziesiątkę! Z wszelkich zobowiązań wyłącza wzajemną miłość, ponieważ jej dług nigdy nie może być spłacony, choć cały czas ma być zwracany.

Nigdy nie spłacimy długu miłości względem mamy, taty, rodzeństwa, nauczycieli. Czasami jest tak, że dorosły syn lub córka zdaje sobie z tego sprawę i chcąc „naprawić” relacje z rodzicami, pragnie „oddać” ów zaciągnięty aż z dzieciństwa dług miłości. Podobnie jest w stosunku do nauczycieli.

Niestety, w wielu wypadkach te osoby – mama, tata, wychowawca, nauczyciel – „odchodzą”, czyli umierają, a dług pozostaje!

Może uda się nam, poruszyć te zagadnienia podczas rodzinnych rozmów.

ks. Bartosz Mitkiewicz, 10.09.2023r.

Previous ArticleNext Article