Dzieje wypraw krzyżowych na Bliski Wschód to nie tylko historia zakutych w żelazo mężczyzn, ale również całej rzeszy dam towarzyszących swoim rycerzom. Dla wielu z nich pielgrzymka do Jerozolimy, po której wracały do Europy, była po prostu aktem pobożności mocniej lub słabiej zapisanym w ich życiu. Duża grupa dam osiedlała się tutaj u boku swoich mężów, którzy otrzymywali w Palestynie czy Syrii lenna i z nimi wiązali swoją dalszą fortunę.
Były też i takie, które decydowały się pozostać w Ziemi Świętej same bez męskiego wsparcia. Do tego grona zalicza się Sybilla Andegaweńska, hrabina Flandrii. Należała ona do warstwy feudałów, odgrywających czołową rolę w średniowiecznej Francji. Jej ojciec Fulko V książę Andegawenii, jako jeden z głównych wasali króla Ludwika VI, został wybrany na męża dla królewny Melisandy, dziedziczki korony jerozolimskiej.
Zanim to się stało Sybill, zgodnie z średniowiecznymi normami, już jako 12 letnia dziewczyna została w 1123 roku zaślubiona Wilhelmowi Clito, hrabiemu Flandrii. Po roku ich związek został jednak unieważniony przez papieża Honoriusza II. Prawdę mówiąc stało się tak zgodnie z interesami króla angielskiego. Ojciec Sybilli nie chciał uznać decyzji papieskich przez co ściągnął na siebie i na swoje księstwo kary kościelne. Dumny Fulko musiał jednak ustąpić, ale szczęśliwie udało mu się porozumieć z Henrykiem, królem Anglii, i w rezultacie ożenić Gotfryda, swego syna i dziedzica z córką królewską.
Po ułożeniu spraw w Andegawenii, na znak pokory, książę udał się w 1129 roku na pielgrzymkę do Jerozolimy, w której towarzyszyła mu jego rozwiedziona córka. Dla niego było to już drugie spotkanie z Ziemią Świętą, gdyż pierwszy raz przebywał tam w 1120 roku i zyskał u miejscowych baronów duże uznanie.
Teraz Sybilla będąc u boku ojca-wdowca mogła obserwować negocjacje, w rezultacie których Fulko V wraz z ręką Melisandy, uzyskał prawo do sprawowania królewskiej władzy w Jerozolimie. Tym sposobem Sybilla, została spowinowacona z rodziną królewską we frankijskim Lewancie.
Przy okazji pielgrzymki miała sposobność nawiedzić miejsca święte, poznać tutejsze warunki, zaistnieć w środowisku frankijskich notabli i, jak się wydaje, także zaprzyjaźniła się ze swoją macochą. Los jednak uparcie chciał, aby nie uniknęła swego pierwotnego przeznaczenia. Jej były mąż zginął walcząc z pretendentem o hrabiowskie władztwo, Teodorykiem z Alzacji. Ten drugi został więc hrabią Flandrii i prawnie usankcjonował swój sukces składając hołd królowi Francji.
Świeżo upieczony suweren flandryjskiego lenna wyruszył na pielgrzymkę do Palestyny. Tutaj w 1139 roku wspierał króla Fulka w lokalnych kampaniach wojennych, ten zaś oddał mu za żonę swoją córkę. Sybilla ponownie została więc panią Flandrii i wraz z małżonkiem wyjechała do swojego hrabstwa. Miała zasłynąć nie tylko jako dobra żona i matka, ale jako zdolna i odważna władczyni.
Jej mąż po kilku latach ponownie wyruszył na Bliski Wschód jako uczestnik drugiej krucjaty w latach 1147-49. Pozostawił Sybillę jako regentkę. Otoczona gromką dzieci, których urodziła sześcioro, będąc akurat w błogosławionym stanie musiała stawić czoła hrabiemu Hainau, Baldwinowi IV. Ten powołując się na własne prawa do flandryjskiego lenna wykorzystał nieobecność Teodoryka i najechał jego domenę pustosząc Artois.
Nie docenił Sybilli, która przeprowadziła wyprawę odwetową pustosząc jego ziemie. W konflikt ten interweniował arcybiskup Reims, aby na krótko uspokoić sytuację. Cała sprawa przeciągnęła się, gdyż Teodoryk po powrocie z krucjaty nie darował zniewagi i dalej zbrojnie mścił się na Baldwinie.
Groźnie wyglądający konflikt obu feudałów zakończył się jednak pojednaniem i małżeństwem ich dzieci. Niebawem najstarszy syn Sybilli i Teodoryka, Filip poślubił Elżbietę z Vermandois, po czym jako dziedzic został wyznaczony współhrabią Flandrii. Jego rodzice tym razem wspólnie wyruszyli do Ziemi Świętej w 1157 roku.
Sybilla została serdecznie przyjęta przez swoją macochę Melisandę, z którą już wiązały ją przyjazne stosunki. Melisanda była od niej zaledwie kilka lat starsza, wiek nie był więc granicą, zaś ich zgodność charakterów wpłynęła na bliskie relacje między obu damami.
Sybilla przebywając we Flandrii na pewno słyszała o jej samodzielnych rządach, z których musiała ostatecznie zrezygnować wobec praw starszego syna. Teraz, gdy ponownie znalazła się w Królestwie Jerozolimskim zaczęła wspierać działania macochy.
Tak jak Teodoryk zaangażował się w walki z muzułmanami u boku króla Baldwina III, tak Sybilla zaangażowała się w sprawy kościelne zgodnie z intencjami królowej matki, Melisandy. Wilhelm z Tyru odważył się wspomnieć na kartach swojej Kroniki, że wraz z królewską siostrą i przeoryszą, Jowitą, przyczyniła się do mało kanonicznego wyboru Amalryka z Nesle na patriarchę Jerozolimy.
Prawdopodobnie czynnie brała też udział w życiu i wydarzeniach dworu jerozolimskiego. W tym czasie doszło do zaślubin obu jej przyrodnich braci króla Baldwina III z bizantyjską księżniczką Teodorą oraz Amalryka z Agnieszką de Courtenay. Już po roku na świat przyszła królewska bratanica i przyszła królowa Jerozolimy, Sybilla. Jej imię, które otrzymała na cześć swojej ciotki nasuwa przypuszczenie, że sama hrabina Flandrii podawała ją do chrztu.
Sybilla Andegaweńska podczas blisko dwuletniego pobytu w Ziemi Świętej postanowiła pozostać tu na stałe. Uczyniła to wbrew woli własnego męża, który szykował się do powrotu z pielgrzymki. Ani jego perswazje, ani króla i patriarchy Jerozolimy nie zdołały skruszyć stanowczości liczącej już prawie pięćdziesiąt lat hrabiny. Rozstała się z mężem i wstąpiła do klasztoru benedyktynek w Betanii.
Jej decyzja o zamknięciu się w klasztornych murach mogła wynikać z religijnej żarliwości, ale jednocześnie była przemyślanym krokiem. Zacisze najbogatszego palestyńskiego konwentu zapewniało samotnej damie bezpieczne i spokojne życie. Teodoryk musiał samotnie wracać do Europy, do Królestwa Jerozolimy powrócił po raz czwarty w 1164 roku i całkiem możliwe, że spotkał się z żoną jeszcze po raz ostatni.
Możliwe też, że Sybilla przez jakiś krótki czas zastępowała w kierowaniu zgromadzeniem swoją ciotkę Jowitę, przebywającą wówczas w Nablusie, gdzie opiekowała się umierającą Melisandą. Po śmierci królowej Sybilla, tak jak ona, miała przez kolejne kilka lat zachować wpływ na sprawy kościelne. Mimo tego nie miała ambicji zostać opatką klasztoru, o czym zaświadcza jedna z kronikarskich relacji.
Umarła w mniszym welonie w 1165 roku we wspólnocie kierowanej przez Jowitę. Czy ze względu na urodzenie i dynastyczne koligacje jej grób został wyróżniony z grona pochówków innych zakonnic, nie wiemy. Jej śmiała decyzja sprawiła jednak, że na kartach historii krucjat zapisała się jako ta dama, która zamiast wracać posłusznie do rodzinnego domu w Europie, swoje dalsze życie związała z nową ojczyzną, Palestyną, gdzie pozostała już na zawsze.
Erwin Jan Kozłowski, 28.04.2021