Z zazdrością możemy przyglądać się temu jak lud Izraelski słuchał Słowa Bożego. Możemy ich podziwiać ale w sercach naszych powinna pojawić się nuta zawstydzenia. Kiedy Ezdrasz czyta słowa Ksiąg Świętych cały lud niemal chłonie każde czytane słowo. To Słowo ich przenika, a słuchane jest z całą powagą i świadomością, że to sam Bóg do nich mówi.
Co się stało z naszym słuchaniem Słowa, że nie stać już na takie Jego Przyjmowanie? To pytanie warto sobie dziś zadać.
Izraelici nie mieli nic poza Słowem Boga. Świątynia została zburzona, a lud cierpiał niewolę babilońską. Znaleźli się w trudnej wręcz beznadziejnej sytuacji, a jedynym ich oparciem stały się święte księgi.
My współcześni stworzyliśmy sobie chyba zbyt wiele takich punktów oparcia. Żadnego z nich już tak naprawdę nie cenimy, a Słowo Boże stało się niestety jednym z wielu słów. Przez to bardziej dyskutujemy ze Słowem niż się nich zachwycamy. Przestaliśmy być Mu posłuszni, bo odebraliśmy Mu autorytet.
Jezus, kiedy chce się przedstawić w synagodze używa do tego właśnie Słowa. Czyta je z godnością, z zachowaniem wszelkich liturgicznych zasad. Wie, że w ten sposób dba o Swoją godność. To przecież Jezus jest Słowem, które wypowiada Ojciec. Przez Słowo, którym jest On sam, Ojciec przedstawia siebie światu.
Zastanawiamy się czasem jak Boga poznać, jak czegoś więcej się o nim dowiedzieć. Naszymi skromnymi siłami nie zdołamy Go poznać. Możemy tylko uważnie słuchać tego co łaskawie nam o Sobie opowie. I to jest absolutnie wystarczający powód dla którego warto brać Pismo Święte do rąk. Potrzeba byśmy pozwolili Bogu mówić i byśmy uważnie i z cała powagą starali się Go słuchać.
„Teofil” jednak to konkretne słowo, które można przetłumaczyć jako: „umiłowany przez Boga” lub „kochający Boga”. Chodzi więc o człowieka, który jest umiłowanym dzieckiem Boga, o każdego człowieka, również o tego, który jeszcze nie wie o Jezusie nic, albo ma wiedzę niepełną.
Jestem człowiekiem, który już słyszał i ciągle słucha o Jezusie. Jestem wierzący. Czy jest mi potrzebne jakieś „nowe przekonanie”, „nowa pewność”? Skoro było to potrzebne historycznej postaci o imieniu Teofil to również mnie jest to potrzebne.
Chodzi o wiarę, która jest doprowadzona do pełni. Wiara zaś rodzi się ze słyszenia, słuchania słowa Bożego. Wierzę… aby nie było już rozdwojenia pomiędzy tym co „Jego” i „moje”. Nowe przekonanie i pewność to odkrycie w zmieniających się sytuacjach, że mam coraz więcej wspólnego z Jezusem i pragnę świadomie mieć coraz więcej.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 23.01.2022r.