Słowo na niedzielę: Miłość nieprzyjaciół

Momentami wcale nie jesteśmy lepsi od starotestamentalnej zasady „oko za oko, ząb za ząb”. Nasz katolicyzm wychodzi w konkrecie. Różnie to wygląda.

Gdy ktoś porysuje komuś przypadkowo auto, ten ktoś jest w stanie porysować mu je jeszcze bardziej i do tego przebić oponę. Gdy ktoś obgaduje, a zainteresowany dowie się o tym, to robi to jeszcze mocniej. A jak ktoś doniesie szefowi, to zaraz szef dowiaduje się sporo od tego drugiego o donoszącym.

Gdy zrobi się ciemno i sąsiad zwali śnieg na naszą posesję, to potrafimy mu zrobić jeszcze większą górę na jego posesji. Na zamach trzeba odpowiadać zamachem. Wiele jest tego.

Jeśli wejdziemy do szkoły, możemy się przekonać, że wystarczy być rudym, grubym albo mieć odstające uszy, by narazić się na podbite oko, wyśmianie, odtrącenie…

Jeszcze gorzej bywa w pracy, wśród ludzi dorosłych. Niemała liczba ludzi, nawet chrześcijan, funkcjonuje na zasadzie zemsty, nienawiści. To nie tak.

W 1997 roku we Wrocławiu Jan Paweł II mówił:
Ty nam zostawiłeś dar Eucharystii, by ład wewnętrznej tworzyć wolności. Na czym polega ów ład wolności wzorowany na Eucharystii? W Eucharystii Chrystus jest obecny jako Ten, który siebie daje w darze człowiekowi, jako Ten, który człowiekowi służy: «Umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował» (J 13,1). Prawdziwą wolność mierzy się stopniem gotowości do służby i do daru z siebie. Tylko tak pojęta wolność jest prawdziwie twórcza, buduje nasze człowieczeństwo, buduje więzi międzyludzkie. Buduje i jednoczy, a nie dzieli.

Słowa papieża w szczególny sposób wpisują się w dzisiejszą naukę Chrystusa. Mistrz z Nazaretu wzywa każdego z nas do miłości nieprzyjaciół, a nawet modlitwy za nich. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy człowiek wejdzie na drogę wolności.

Powstaje jednak pytanie, jak to uczynić; jak będąc wewnętrznie wolnym, powiedzieć: przebaczam, miłuję, akceptuję czy modlę się za Ciebie, choć jesteś moim krzywdzicielem. Dzisiejsza Ewangelia daje na to pytanie odpowiedź.

W słowach: „jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5) zawarte jest ważne przesłanie: tylko likwidacja chęci odwetu czyni człowieka wolnym, a co z tym jest związane – zdolnym do miłości nieprzyjaciół. Zemsta, choć nieraz przynosi ulgę, w konsekwencji niszczy człowieka od wewnątrz!

Zniewolenie chęcią odwetu może spowodować ogromne spustoszenie w życiu człowieka. Nie da się jednak ukryć, że w takich sytuacjach przebaczenie jest niezmiernie trudne. Dlatego też Jezus daje kolejną wskazówkę, która sprawia, że człowiek może wejść na drogę wolności umożliwiającej miłość nieprzyjaciół.

Chrystus, mając świadomość, że miłowanie osób, które nam źle życzą, jest bardzo trudne, wzywa człowieka do maksymalizmu: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz w niebie” (Mt 5). Jest to zatem wskazanie dotyczące przekraczania samego siebie.

Jakże nie przytoczyć w tym miejscu słów człowieka, który szczególnie w ostatnich latach swojego życia przekraczał siebie. Jan Paweł II (bo nim mowa) mówił w Poznaniu w 1997 roku: „Wiara w Chrystusa i nadzieja, której On jest Mistrzem i nauczycielem, pozwalają człowiekowi odnieść zwycięstwo nad samym sobą, nad tym wszystkim, co w nim jest słabe i grzeszne, a zarazem ta wiara i nadzieja prowadzą do zwycięstwa nad złem i skutkami grzechu w otaczającym nas świecie”.

Takiego właśnie zwycięstwa potrzeba we wchodzeniu na drogę przebaczenia i pojednania, na drogę miłości nieprzyjaciół. Jest to droga doskonałości chrześcijańskiej, która źródło bierze ze zbawczej drogi Jezusa. Stąd też ważne staje się wspieranie modlitwą swojego przekraczania siebie.

Nie można stawać się doskonałym bez bliskiego związku z Mistrzem. Nie można także być wolnym bez pomnażania łaski, którą daje Jezus.

Czyż przykładem takiego przylgnięcia do Boga nie był św. Pio z Pietrelciny? Gdy zabroniono mu odprawiać publicznie Mszę św., gdy miał wokoło coraz więcej nieprzyjaciół i jeszcze więcej zazdrośników, on spokojnie oddawał wszystko w opiekę Opatrzności. Nie buntował się, lecz pełen nadziei wychodził do swoich przeciwników z otwartymi, naznaczonymi stygmatami rękami. Doskonale realizował wskazanie Jezusa: „módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5).

Łatwiej nam zrozumieć Boga, który mówi: „bądź”, „bądźcie”, proponuje, daje nam wybór. Kiedy mówi: „będziesz”, Jego słowo brzmi jak rozkaz dyktatora. Ale ton nieznoszący sprzeciwu jest częsty w Jego słowach w Biblii. Dość wspomnieć, że w taki sposób zwrócił się Archanioł Gabriel do Maryi: Poczniesz i porodzisz. Dominuje on również w dzisiejszej Liturgii Słowa.

„Widzę dziś Boga, który chce, żebym marzył” To najlepsze wyjaśnienie „Bożego rozkazu”. Dostajemy dziś kodeks, wezwanie do świętości: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują. Bądźcie doskonali, a bardziej w zgodzie z oryginałem: Będziecie doskonali. To wezwanie, by marzyć. Będziesz! Naprawdę będziesz!

ks. Bartosz Mitkiewicz, 19.02.2023r.

Previous ArticleNext Article