Zanim podejmiemy refleksję nad usłyszanym Słowem Bożym należy wspomnieć, że dzisiejsza niedziela jest przeżywana jako Niedziela Biblijna.
Jest to inicjatywa, która ma na celu, aby każdy z nas był bliżej słowa Bożego i tym słowem żył na co dzień. Dlatego też w homiliach rozważamy to słowo, które kieruje do nas Bóg.
Trudno znaleźć pielgrzyma, który po pielgrzymce do Ziemi Świętej nie mówi: teraz lepiej to rozumiem, teraz łatwiej to sobie wszystko wyobrażam. Wszak Ziemia Święta to 5 Ewangelia!
Powszechnie znane jest powiedzenie z dziedziny psychologii: czym się karmisz, takim się stajesz. W refleksji o świadkach Jezusa nie może zabraknąć pytania o pokarm, który kształtuje nasze życie wiary.
Przypominając postać Grzegorza Wielkiego, papież Benedykt XVI w jednej ze środowych katechez mówił, iż dla Grzegorza oczywistym było, że z Pisma Świętego chrześcijanin powinien czerpać (…) codzienny pokarm dla swej duszy, dla swego ludzkiego życia na tym świecie.
Słowo Boże, odczytywane publicznie w czasie liturgii, czy też czytane w domowym zaciszu w czasie codziennej medytacji lub modlitwy rodzinnej, staje się prawdziwym źródłem chrześcijańskiego życia.
Warto przypomnieć zdanie świętego Hieronima, który napisał, że nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa. Jako chrześcijanie zostaliśmy powołani, aby o tym świadczyć.
Dlatego odczytywany dzisiaj fragment Ewangelii kończy się wspaniałym Chrystusowym oświadczeniem: „Wy jesteście świadkami tego” (Łk 24,48), które wskazuje na najważniejsze zadanie, a równocześnie największą radość ucznia Jezusa.
Kiedy czytamy Dzieje Apostolskie, uświadamiamy sobie, że uczniowie Chrystusa bardzo dobrze to zrozumieli, bo kiedy Piotr tłumaczy Żydom to, co się stało z Jezusem, stwierdza wyraźnie: „Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami” (3,15).
Często mówimy, że byliśmy świadkami jakiegoś zdarzenia. W procesie sądowym ktoś jest powoływany na świadka. Wiele jest takich sytuacji w ludzkim życiu, których jesteśmy świadkami, ale najważniejsze i zasadnicze jest to, że każdy z nas powinien być świadkiem Chrystusa. Co to właściwie znaczy?
Być świadkiem Chrystusa – w świetle słów, które Bóg do nas dzisiaj kieruje – to być najpierw świadkiem Jego zmartwychwstania, czyli dawać czytelne świadectwo wiary, że Bóg zesłał swojego Syna, który za nasze grzechy poniósł okrutną śmierć, a później zmartwychwstał.
Żaden człowiek nie był przy zmartwychwstaniu Chrystusa, a przecież apostołowie są nazywani świadkami. Do wątpiącego Tomasza Pan Jezus mówi: „Uwierzyłeś, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29).
Zatem człowiek, który mimo że nie widział zmartwychwstania Chrystusa, ale w nie uwierzył, jest błogosławiony. Mamy być świadkami Chrystusowego zmartwychwstania, a więc świadkami niezwykłej radości i młodości życia, które właśnie dzięki zmartwychwstaniu odnajduje swój sens i ma jasno określony cel.
Być świadkiem Chrystusa to znaczy znać dobrze Pismo Święte, bo wszystko, co się działo z Jezusem, zostało przepowiedziane już przez Mojżesza, proroków i w Pismach (por. Łk 24,27). „Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba” (Dz 3,13) to wszystko objawił.
Powinienem się dobrze orientować w świecie zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu, bo Pan Jezus po to natchnął moje serce swoim Duchem, abym rozumiał słowo Boże.
Kiedy wsłuchujemy się w Łukaszową relację o uczniach idących do Emaus, uświadamiamy sobie, że oni cały czas rozmawiają o Jezusie. On nie schodzi z ich ust ani nie opuszcza ich serca. Są Nim napełnieni. I kiedy tak dzielą się prawdą o Nim, Zmartwychwstały staje pośród nich.
To samo wielokrotnie obserwujemy w życiu pierwotnego Kościoła, co dokładnie relacjonują nam Dzieje Apostolskie. Gdy apostołowie stają się świadkami, wtedy Bóg działa. Słuchacze przyjmują świadectwo i zstępuje na nich Duch Święty.
Zatem być uczniem Chrystusa to po prostu rozmawiać o Nim, zgodnie z zasadą św. Augustyna: „karmię was tym, czym sam żyję”. Jeśli bowiem naprawdę jestem świadkiem Jezusa, muszę o Nim mówić. A wtedy On staje pośród nas. W czym tkwi niezwykłość dnia Pańskiego i naszego udziału w Eucharystii, jeżeli nie w tym właśnie, że uobecniamy prawdę o Jezusie, który żyje. My o Nim mówimy, zajmujemy się Nim, aby Go naprawdę spotkać.
To, o czym mówimy, stanowi doskonały pokarm duchowy na dzisiejszy dzień. Rozważmy uczciwie w rodzinnym gronie, co mamy wspólnego z Chrystusem, czy jesteśmy Jego świadkami, czy naprawdę do Niego należymy, czy żyjemy w prawdzie, czy może w iluzji, co powinniśmy uczynić, aby rzeczywiście iść drogą odmłodzenia ducha, drogą radości, świadectwa i oczekiwania na spotkanie ze Zmartwychwstałym.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 18.04.2021