Słowo na niedzielę: NOWE PRZYKAZANIE I NOWY CZŁOWIEK

Rozmawiałem z człowiekiem, który przez wiele lat palił papierosy. Wszyscy dookoła namawiali go żeby „rzucił” ten nałóg. Tłumaczyli, grozili, prosili, a nawet szantażowali, najbardziej nieprzejednana w tych zabiegach była jego ukochana córka – bezskutecznie.

Było tak do momentu, kiedy dowiedział się, że córka jest chora na nowotwór. Lekarze mówili, że niewiele mogą zrobić i sami proponowali, żeby modlić się o cud. Mój rozmówca sam przyznał się do tego, że nie jest człowiekiem specjalnie rozmodlonym, więc apel lekarski potraktował trochę niezobowiązująco, ale nie chciał pozostać bierny wobec cierpienia własnego dziecka.

Podjął więc decyzję, która dla niego na początku była właściwie nierealna, że przez odmówienie sobie papierosa będzie wpierał swoją córkę. Jak postanowił tak zrobił.

Choroba postępowała, ale on nie poddawał się i chociaż, jak sam mówił, wiele razy sięgał po „paczkę fajek”, nigdy papierosa w tym czasie nie zapalił. Niestety nowotwór pokonał dziewczynę i po 5 miesiącach odeszła. I chociaż, kiedy to się stało pierwsze co mu przyszło na myśl, to żeby sięgnąć po papierosa pomyślał, że byłoby to nieuczciwe względem córki, a potem względem Pana Boga. Opowiadał mi o tym przy okazji Mszy Świętej z okazji 10 rocznicy śmierci swojego dziecka. Mówił o tym z zadumą i z dumą, a opowieść spuentował słowami: „Wie ksiądz od tamtego czasu jestem nowym człowiekiem – nie palę. Ona nauczyła mnie, że strata nie zawsze oznacza zubożenie, czasem jest zupełnie odwrotnie – tracąc jedno zyskujesz coś zupełnie nowego”.

Podobnie jak uczniowie Pana mamy wiele trudnych rzeczywistości do ogarnięcia; wiele spraw nas przerasta albo zaskakuje. W wielu rzeczach widzimy swoją ułomność i niewystarczalność. Trzeba wtedy, pomimo „nieobecności”, czyli zakończonego już ponad miesiąc temu Wielkiego Postu, sięgnąć do praktyki postnej. Nie róbmy jednak z tego karykatury postu, który jeśli ma być miły Bogu i ma wspierać nasze intencje, nie może polegać na zamianie kawałka mięsa na rybne sushi. Rezygnacja z kiełbasy na rzecz filetów z pstrąga jest żartem z postu. Nie dziwmy się później, że takie umartwienia „nie działają”, są „nieskuteczne”.

Prawdziwy post ma bowiem prowadzić przez ograniczenie siebie do zmiany siebie. A „wychodząc” z postu mam być nie odchudzonym, czy fizycznie atrakcyjniejszym człowiekiem, ale przede wszystkim mam być odrodzonym duchowo i nowym człowiekiem, dla którego dobra materialne są sposobem a nie celem w życiu.

W drugim czytaniu Jan Apostoł w swojej Apokalipsie roztacza przed nami obraz nowego nieba i nowej ziemi. Ich nowość polega na nieustannej obecności „Boga z ludźmi w Jego przybytku”. Bóg, który jest „Bogiem z nami” mieszka w tym, co odnowione Jego mocą. Zaprasza on do tego mieszkania wszystkich, którzy „obmyli swe szaty we krwi Baranka”, ale też stali się nowym stworzeniem – „Jego ludem”. Bóg pragnie, byśmy zamieszkali w nowej ziemi. Nie może się to jednak stać dla tych, którzy nie starają się o nowego człowieka w sobie.

W Ewangelii Jezus mówi dzisiaj o przykazaniu nowym. Czyżby to miało oznaczać, że wszystkie wcześniejsze, te na których opierał się cały Stary Testament są nieaktualne? Nic bardziej mylnego.

Jezus pokazuje nam, że przymierze zawarte na górze Synaj, a opieczętowane Dekalogiem ma sens wtedy, kiedy nie wypływa tylko ze strachu, czy ślepego posłuszeństwa, ale oparte jest i swoje źródło ma w miłości.

Wzajemna miłość, do której jesteśmy zobowiązani jako uczniowie Mistrza z Nazaretu, jest pierwszą cnotą nowych ludzi, powołanych do istnienia dzięki Bożej łasce, a stających się takim dzięki ograniczaniu siebie. Bo miłość przemienia i czyni wszystko nowym.

ks. Bartosz Mitkiewicz, 15.05.2022r.

Previous ArticleNext Article