Słowo na niedzielę: Lęk

To miejsce, na którym schronił się prorok Eliasz, który przeżywa kryzys swojego powołania. Nie udało mu się przekonać króla Achaba do nawrócenia i powrotu do kultu jedynego Boga.

W dodatku żona króla, Izebel, zamierzała pozbyć się niewygodnego proroka. Eliasz ratuje się ucieczką na pustynię, na której doznaje szczególnej opieki Bożej. To także Bóg polecił mu stawić się na górze Horeb, na której kiedyś Mojżesz podziwiał płonący krzew i gdzie otrzymał Dekalog.

Bóg przychodzi spotkać się ze zniechęconym sługą. Najwyższy nie zrezygnował z Eliasza, chociaż on już prawie zrezygnował ze służby Bożej. Zamiast pouczania, spotkanie. Zamiast wyrzutów, bliskość. Zamiast surowości, łagodność. Tak Bóg wyciąga Eliasza z kryzysu.

Wichura, trzęsienie ziemi i pożoga mogą być rozumiane jako atrybuty objawiającego się Boga. Ale możemy zobaczyć w nich także wewnętrzne stany proroka. Wszystko to przeżył, służąc Najwyższemu.

Teraz Bóg przychodzi do Eliasza w łagodnym powiewie wiatru, w ciszy, która przynosi ukojenie i w której słychać lepiej głos życzliwego Boga. Do takiego spotkania Bóg zaprasza wszystkich zniechęconych i przeżywających kryzys wiary.

Kryzys wiary, strach nie może powodować wyborów naruszających godność osobistą – własną lub drugiego człowieka. Niestety, można podać przynajmniej kilka często powtarzających się przypadków, w których ta reguła nie obowiązuje. Oto one:

1. W ramach walki o stanowisko pracy, bojąc się utraty etatu, nie tak znowu rzadko zdarzają się różnego rodzaju zachowania nieetyczne, naruszające godność człowieka.

2. Paraliżujący lęk przed drugim człowiekiem (np. małżonkiem) może popychać człowieka do kompromisów niegodnych chrześcijanina.

3. Lęk przed kompromitacją niejednokrotnie niesie ze sobą postawę udawania kogoś innego (lepszego, bogatszego, mądrzejszego).

4. Obawa przed zaszufladkowaniem zmusza niektórych do postaw niekonwencjonalnych i pretensjonalnych (np. ostentacyjna krytyka Kościoła, aby nie być posądzonym o dewocję).

5. Lęk przed podjęciem decyzji może powodować zwlekanie lub nawet przenoszenie odpowiedzialności za ową decyzję na innych.

Można wyliczać postawy, które pod wpływem lęku stają się niegodnymi człowieka, chrześcijanina, katolika. Chrystus w dzisiejszej Ewangelii mówi do każdego odczuwającego obawę: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.

To ewangeliczne wydarzenie jest pełne głębokiej treści. Dotyczy najważniejszego problemu życia ludzkiego – wiary w Jezusa Chrystusa. Piotr z pewnością miał wiarę, którą wyznał później tak wspaniale pod Cezareą Filipową, ale w tym momencie nie była ona jeszcze ugruntowana.

Gdy zawiał silny wiatr, Piotr zaczął tonąć, ponieważ zwątpił. To nie wicher zanurzył Piotra w głębinach jeziora, lecz niedostatek wiary. Jego wierze zabrakło istotnego elementu – całkowitego oparcia się na Chrystusie, całkowitego zaufania Chrystusowi w chwili wielkiej próby, zabrakło całkowitego pokładania w Nim nadziei. Wiara i nadzieja razem z miłością stanowią fundament życia chrześcijańskiego, którego kamieniem węgielnym jest Jezus Chrystus.

Istotne pozostaje wezwanie do ratowania ludzkiej godności poprzez pogłębienie wiary i nadziei? Każdy z nas wezwany jest do walki o swoją godność mimo lęków egzystencjalnych, obaw o przyszłość. Nie jest to oczywiście proste ze względu na wiele zagrożeń, jakie czyhają na współczesnego człowieka.

Pewnie z tego powodu św. Jan Paweł II mówił: „Niechaj umieją łączyć w sobie odwagę i rozwagę. Nieodzowna jest bowiem odwaga, aby być prawdziwie rozważnym – i nieodzowna jest rozwaga, aby być prawdziwie odważnym. Być odważnym to znaczy myśleć o przyszłości i brać za nią odpowiedzialność”.

Tej rozwagi zabrakło Piotrowi, który nie potrafił ocenić sytuacji, nie zaufał do końca Mistrzowi, zaczął tonąć.

Ileż owej rozwagi potrzeba w naszym życiu, w podejmowaniu decyzji, kontaktach z innymi czy w korzystaniu ze zdobyczy cywilizacyjnych? Nie można kierować się zasadą: lęk usprawiedliwia każde zachowanie, nawet to nieroztropne, naruszające godność ludzką. Ważne jest podejście do lęku.

Jan Paweł II mówił: „Potrzeba odwagi, aby nie stawiać pod korcem światła swej wiary. Potrzeba wreszcie, aby w sercach ludzi wierzących zagościło to pragnienie świętości, które kształtuje nie tylko prywatne życie, ale wpływa na kształt całych społeczności”.

Realizacja tego wezwania kreuje bardzo konkretną postawę z dzisiejszej Ewangelii. Trzeba więc – tak jak ci, którzy byli w łodzi – upaść na kolana i powiedzieć: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”. To zapewni konsekwencję w walce o swoją i innych godność!

ks. Bartosz Mitkiewicz, 13.08.2023r.

Previous ArticleNext Article