Cała paleta programów telewizyjnych, radiowych czy gazetowych konkursów chce nas przekonać, że włączenie się do wspólnej zabawy może zmienić nasze życie, odmienić nasz los, dać nam coś, na co sami nie moglibyśmy sobie pozwolić. Za wszystkimi hasłami, które towarzyszą przeróżnym quizom, konkursom czy, jak się zwykło ostatnio mówić, zmaganiom konkurentów, pobrzmiewa jedno: „będziesz miał więcej, będzie ci lepiej, będziesz szczęśliwszy…”.
Ewangelia błogosławieństw, która wpisuje się w liturgię kolejnej niedzieli, zupełnie zmienia obraz szczęścia. Można powiedzieć, że odwraca o sto osiemdziesiąt stopni nasze myślenie o szczęściu. Tutaj błogosławieni (szczęśliwi) są ubodzy, głodni, płaczący, pogardzani i znienawidzeni z powodu wiary w Chrystusa. A więc ci, którym w sensie duchowym lub materialnym czegoś brakuje; ci, którzy „czegoś nie mają”.
Ile ciepła i dramatu kryje się w dzisiejszej Ewangelii. I ile znaczeń. Jak w życiu.
Jakże przejmująca scena: oto Pan Jezus staje wśród tłumu słuchaczy, spogląda na ową rzeszę ludzi i przenosi wzrok na swoich uczniów wypowiadając pełne ciepła słowa: „błogosławieni jesteście”. A za chwilę surowo karci: „biada wam”. I rodzi się tu pytanie: czy Pan Jezus dzieli ludzi na dwie kategorie? Nie. Pan Jezus mówi o jednym i tym samym człowieku. Mówi o każdym z nas. Bo w każdym człowieku jest ten dramat rozdarcia na słuchającego Boga, ale i okazującego Bogu nieposłuszeństwo.
Błogosławieni – to znaczy szczęśliwi. Ewangelia o szczęściu. Ewangelia, która jest receptą na udane życie, na świętość. Ale istnieje niebezpieczeństwo pojmowania świętości jako swoistej abstrakcji – stanu oderwanego od człowieka, od rzeczywistości, zawieszonego gdzieś wysoko i dla przeciętnego śmiertelnika niemal nieosiągalnego. Myśląc w ten sposób, wypaczamy pojęcie świętości. I czynimy krzywdę samym sobie, bo odrywając świętość od realiów życia, skazujemy się już w punkcie wyjścia na niepowodzenie w dążeniu do niej.
A świętość to nie abstracja. Świętość to realność. Drogą do świętości jest nasze życie (czasem pełne paradoksów…). I jak to bywa w życiu, tak i słowa dzisiejszej Ewangelii są paradoksalne. Bo jak może być szczęśliwy ubogi, płaczący, smutny, prześladowany?
Spróbujmy więc pochylić się nad tymi słowami, bo są one tak bardzo aktualne, takie na dzisiaj…
ks. Bartosz Mitkiewicz, 13.02.2022r.