Słowo na niedzielę: SÓL ZIEMI, ŚWIATŁOŚĆ ŚWIATA

Słynne Kazanie na Górze, wygłoszone przez Jezusa w Galilei do uczniów — wszystkich uczniów Chrystusa, a więc także do nas — zawiera takie zdumiewające wskazania:

Poszukiwanie Absolutu, sensu i pełni życia jest typowe dla człowieka. We współczesnym zlaicyzowanym świecie, w którym wielu żyje tak, jakby Bóg nie istniał, albo skłania się ku irracjonalnym formom religijności, właśnie my, musimy na nowo ukazać, że wiara to decyzja osobista, przenikająca całe życie.

Czy jednak Ewangelia jest najwyższym kryterium, kształtującym nasze decyzje i nadającym kierunek naszemu życiu! “Nie zapala się (…) lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu”

Człowiek z natury swojej jest istotą społeczną, idąc za głosem prawa naturalnego rozwija siebie, a przez to rozwija społeczność w której żyje. Jest to zadanie wpisane w nas przez Stwórcę od samego początku, inaczej: jest ono podstawą zrozumienia, że współżyjemy w społeczności rodzinnej, zawodowej, narodowej. Wszystkie one tak różne od siebie, ostatecznie łączą nas jako ludzi i pomagają w rozwoju osobowości. By to lepiej zrozumieć odwołajmy się do pawłowego przykładu o ludzkim ciele, gdzie wielość członków służy dobru całości.

Podobnie jak w ciele, tak i w społecznościach w których żyjemy występuje Boże działanie, które dla dobra całości Pan Bóg przeznacza każdemu z nas właściwą role i zadania.

Pan Bóg rozdziela wśród nas mowę mądrości, dar umiejętności, jednemu daje takie talenty, innym inne. Ale za każdy razem powtarza: Wy jesteście solą ziemi i żąda, by sól nie była zwietrzała; mówi Wy jesteście światłością świata i nakazuje by to światło było widoczne.

Oto zadanie, które staje dziś przed nami jako katolikami: być światłością dla życia społecznego i solą która nadaje smak życiu społecznemu. Chrystus wyraźnie zaznacza: Nie może się ukryć miasto położone na górze.

Z tym nakazem łączy się kolejne wezwanie: by inni widzieli wasze uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie! Nie bójmy się dobrze zrozumieć, że Dobry Ojciec tak urządził stworzony przez siebie świat, że z chwały Mu należnej spływa i promyk na tych, którzy spełniają dobre uczynki.

Jakże wiec ważną dla nas dziś sprawą jest, by nie stracić z oczu tych obowiązków, a tak często zdaje się o tym zapominamy: że bycie katolikiem zobowiązuje! Sprawiedliwość Boża nakazuje, byśmy jako ci, którzy więcej otrzymali od Boga i od społeczeństwa, ci którzy przez Boga zostaliśmy postawieni na świeczniku więcej Bogu i innym dawali – byśmy byli zdrową solą, rzucali czyste światło i budowali dobrymi uczynkami.

Jakże świat potrzebuje dziś świadomych swego posłannictwa chrześcijan: świadomych darów, które otrzymaliśmy od Boga: wiary, cnót: umiejętności, powściągliwości, cierpliwości, pobożności i miłości.

Chrześcijaninem jestem i nic mi nie jest obce! Walczmy z miernotą duchową i jej potomstwem: egoistycznym lękiem, ugodowością, małostkowością, dwoistością, przeciętnością. Bądźmy siewcami dobrego ziarna, światłością i solą ziemi!

Dziś często się czegoś domagamy, jednakże brakuje nam odwagi, by swoim życiem, postępowaniem, pokazać – żyję na co dzień według wyznawanej wiary: modlę się przed posiłkiem, czynię znak krzyża mijając świątynię, przestrzegam i znam Boże przykazania, kieruje się w codziennym postępowaniu katolicką moralnością. Znam zasady katolickiej nauki społecznej, nie pracuje w niedzielę, nie wykorzystuję.

Chrześcijanin ma być solą dla społeczności, w której żyje: daje smak i zabezpiecza, uodparnia przed rozkładem, głupotą, zepsuciem moralnym, korupcją. Ma to czynić siłą swojego wnętrza. Autentyczny chrześcijanin musi chcieć, ale i musi mieć odwagę być innym niż ci, którzy nie znają Chrystusa i Jego Ewangelii. To przecież oznaczał chrzest: zrzucenie starego człowieka i przyobleczenie się w nowego. Trzeba uwrażliwiać sumienia, bo istnieje realne niebezpieczeństwo zwietrzenia, utraty własnej identyczności, tożsamości! Możemy zostać rozmyci!

Jesteśmy świadkami nieustannej walki o nowe oblicze ziemi, nie będzie go jednak, jeśli my którzy mamy być solą będziemy jałowi. Dlatego też Kościół stawia przed nami twarde wymagania: przede wszystkim zachęca nas do osobistej pracy nad sobą, w każdym wieku i w każdym czasie.

Musimy odrzucić podawaną nam tezę, że życie prywatne ma wyłącznie osobiste znaczenie. Dla chrześcijan nie ma czegoś takiego jak życie prywatne, jesteśmy jednością i wszyscy razem i osobno wpływamy na swe otoczenie. Warto zrozumieć i przypatrzyć jak wielki jest wpływ jednostki na dziej narodów w dziedzinie myśli, słowa, czynu.

Czyż to nie wybitni ludzie, ale pojedynczy stworzyli teorie, które przyczyniły się do rozwoju ogółu? Jako sól ziemi jesteśmy wezwani, by zachowywać wiarę, którą otrzymaliśmy, i przekazywać ją w nienaruszonej postaci innym. Do nas ze szczególną mocą skierowane jest wezwanie, aby zachować nienaruszony depozyt wiary.

Odkrywając nasze chrześcijańskie korzenie, uczmy się historii Kościoła, pogłębiajmy znajomość duchowego dziedzictwa, które nam zostało przekazane, naśladujmy świadków i mistrzów, którzy nas poprzedzili! Jedynie dochowując wierności Bożym przykazaniom i przymierzu, które Chrystus przypieczętował własną krwią przelaną na krzyżu, będziemy mogli być apostołami i świadkami nowego tysiąclecia.

ks. Bartosz Mitkiewicz, 05.02.2023r.

Previous ArticleNext Article