Dziwne wydaje się stwierdzenie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Kto ma uszy, niechaj słucha”. Czyż nie każdy ma uszy? Tak na marginesie, o ich przydatności śmiało może powiedzieć każdy pielgrzym w Ziemi Świętej. Wszak w Izraelu nieustannie słyszymy setki przeplatających się języków: nie tylko arabski i jidysz! Wyłapujemy je, przysłuchujemy się im, próbujemy nauczyć, zrozumieć.
Jak jednak należy interpretować słowa Mistrza z Nazaretu, który nauczając tak wiele osób, nie był skłonny do żartów. Ta wypowiedź Chrystusa uzmysławia, że można mieć dobry słuch i nie odczytywać intencji rozmówcy. Spróbujmy w tym miejscu wyróżnić podstawowe błędy (grzechy) w słuchaniu drugiego człowieka. Do najczęściej spotykanych zalicza się następujące:
1. „Słucham rozmówcy, ale nie rozumiem większości słów, które on wypowiada”. Zdarza się to często w szkole czy na wykładach, co obniża efektywność uczenia się.
2. „Gdy kogoś słucham, rozumiem wszystkie słowa, ale nie odczytuję sensu wypowiedzi”. Często jest to problem na linii dziecko–rodzic, kiedy obie strony wzajemnie się nie rozumieją, nie odnajdując prawdziwej intencji.
3. „Słucham wybiórczo, dopuszczając tylko to, co jest wygodne”. Niektórzy złośliwie twierdzą, że jest to częsty problem osób starszych, które słyszą to, co chcą. Z takiej postawy bierze się wiele konfliktów rodzinnych.
4. „Słucham i udaję, że nic nie rozumiem”. Taka postawa towarzyszy kłótniom małżeńskim, w których jedno z małżonków zawzięcie twierdzi: „nie rozumiem, o co Ci chodzi”.
5. „Słucham tendencyjnie”. Jest to częsta przypadłość egocentryków, którzy interpretują daną wypowiedź subiektywnie, nie doszukując się intencji rozmówcy.
6. „Udaję, że słucham”. Taka postawa jest pełna obłudy i dwulicowości oraz świadczy o braku szacunku dla rozmówcy. Niestety, coraz częściej można ją spotkać w naszych domach.
Po wyliczeniu tych kilku grzechów popełnianych podczas dialogu można zrozumieć głębiej intencje Jezusa apelującego, abyśmy „przyłożyli się” do słuchania Jego słów. Można wręcz powiedzieć, że każdy z nas jest powołany do nasłuchiwania głosu Bożego. A skoro tak, to trzeba się zastanowić nad umiejętnością poprawnego wsłuchiwania się w słowa Pisma Świętego. Cóż więc uczynić, aby nasze uszy były otwarte?
Przypowieść z dzisiejszej Ewangelii podpowiada nam konkretne kroki. Aby słowo Boże padło na „żyzną glebę”, trzeba się przygotować do odbioru nauki Pańskiej. Oznacza to nic innego, jak dawanie okazji do przemawiania (chociażby w sumieniu) samemu Bogu. Gdy klękam, stwarzam właśnie taką okazję. Kiedy zaglądam chociażby na chwilę do kościoła w dzień powszedni, przygotowuję się do odbioru słów Mistrza.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 12.07.2020