Jedna z reklam kusi hasłem: „ta opcja jest jeszcze niedostępna”. Jeszcze. Wystarczy jednak trochę poczekać, bo także i ona będzie za niedługo w sprzedaży. Na płaszczyźnie religijnej trudno wprawdzie mówić o opcjach do wyboru, trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że mentalność, którą kształtują reklamy, wpływa na sposób, w jaki przeżywamy wiarę.
„W życiu są pewne dwie rzeczy: śmierć i podatki” – powiadał pewien Amerykanin. Statystyki dotyczące śmierci są dość wstrząsające. Na każdego jednego człowieka umiera jeden. Wobec tej lakonicznej statystyki czym są kosmetyczne kremy, maseczki, płyny, obiecujące zatrzymanie procesu starzenia się, ćwiczenia w klubach zdrowia, które czynią każdego młodszym, diety, jogging, wszelkie odmładzające techniki?
Niegdyś ludzie żyli w cieniu śmierci. Groby były wokół kościołów, pod ołtarzami, w bocznych nawach, nawet pod posadzką. W każdym domu zakątek z podobiznami i pamiątkami przodków. Przez dziesiątki stuleci śmierć była rytuałem. „Wiedząc, że nadchodzi koniec, dana osoba przygotowywała się do śmierci. Śmierć posiadała swoją etykietę. Jeśli nie pamiętała o niej osoba umierająca, o właściwym zwyczaju przypominali ci, którzy byli obecni. – Sceny przy łożu śmierci były wręcz publicznym ceremoniałem, w którym brali udział krewni, przyjaciele i dzieci. Ilustracje w starych książkach często przedstawiały wysokie łoże przykryte baldachimem, na którym spoczywał zmarły otoczony ludźmi pogrążonymi w różnych stadiach smutku, niepokoju a nawet obojętności. Sypialnia umierającego stawała się tłoczna jak Dworzec Centralny”.
W XX wieku zmienił się stosunek do śmierci. Umierający są zazwyczaj odizolowani, przebywają w szpitalach, a w nich oddzieleni maskami tlenowymi, plątaniną przewodów, rur, rurek podłączonych do różnych aparatów i monitorów. Umierają w samotności. To jest niejako ich osobista i wyłączna sprawa. Wprost wstydliwa. Zaś na ekranach filmowych i telewizyjnych bohaterowie przewracają się wykonując kilka gwałtownych ruchów. Padają, dostają drgawek lub eksplodują – nie mają szans, aby pozostawić po sobie słowa godne zapisania. „Zastąpiono je widokiem wydobywających się wnętrzności”.
W jakiej mierze świadomość czekającego nas zmartwychwstania kształtuje nasze życie? O ile towarzyszy nam przy rozstaniu z bliskimi spoczywającymi na łożu śmierci? W jakiej mierze przemawia do nas cmentarz, wiadomość o tragicznych wypadkach i nagłych zgonach? Dysponujemy nie tylko obietnicą Boga dotyczącą zmartwychwstania, lecz faktem. Jezus zmartwychwstał.
Jeszcze dla saduceuszy w dzisiejszej Ewangelii sprawa była otwarta, trzeba było zawierzyć Jezusowi dowodzącemu zmartwychwstania z faktu, że Bóg jest Bogiem żywych, zatem Abraham żyje, Izaak żyje, Jakub żyje. W kilka miesięcy później Tomasz apostoł stanie przed Jezusem Zmartwychwstałym i włoży palec w miejsce gwoździ w ręce Jego. On już nie będzie musiał wierzyć, on doświadczy zmartwychwstania. Wierzymy Bogu, Jezusowi oraz świadkom, którzy spotkali Zmartwychwstałego Mistrza i całość dowodu na prawdziwość religii chrześcijańskiej sprowadzili do wiary w Zmartwychwstałego Jezusa. „Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wiara nasza” – powie św. Paweł.
Stopień liczenia się ze zmartwychwstaniem decyduje o jakości chrześcijańskiego życia, którego dochodów i rozchodów nie da się zamknąć w księdze rachunków tego świata, jeśli nie wprowadzi się dodatkowej rubryki „inwestycje wieczne”. Dopiero po wprowadzeniu tej rubryki zapis w księdze chrześcijanina zaczyna się zgadzać i całość ma sens.
Jeżeli jednak ktoś wprowadza taką rubrykę, niech się nie dziwi, że dla ludzi tego świata jego postawa będzie niezrozumiała. Szereg chrześcijańskich gestów jest dla ludzi niewierzących zupełnie niezrozumiałych. Na przykład, dlaczego nie kradnie, jeśli wszyscy kradną; dlaczego nie kłamie; dlaczego dochowuje wierności mężowi, skoro on ją zdradza. Nikt, po ludzku sądząc, nie wytłumaczy śmierci młodych braci machabejskich i ich matki, którzy wybierając wierność prawom ojców, tracą życie. Takie zachowanie będzie zawsze dziwne i niezrozumiałe. Tylko liczenie się z możliwością nowego życia może ukazać sens ich postawy. Zapłacili wielką cenę dla ocalenia czegoś jeszcze cenniejszego, udziału w życiu samego Boga po zmartwychwstaniu.
Na wykładach z dogmatyki nasz profesor bardzo dokładnie wykładał nam eschatologię, opowiadał też szczegółowo, jak będzie wyglądać niebo. Po skończeniu wykładu zamknął skrypt i powiedział: „Nie martwcie się, i tak będzie totaliter aliter – całkowicie inaczej”.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 06.11.2022r.