III Niedziela Wielkiego Postu
Pierwsze czytanie ukazuje wydarzenie z życia Mojżesza, do którego Bóg przychodzi w gorejącym krzaku i objawia swoje Imię: „JESTEM, KTÓRY JESTEM”. Opisana scena ukazuje umiejętność odczytywania znaków danych przez Boga. Chodzi więc o naśladowanie Mojżesza w odpowiadaniu na Boże wezwanie. Te znaki są często zaskakujące, nieraz nawet bolesne.
W większości naszych katechizmów, podręczników do religii oraz modlitewników znajdziemy tytuł mówiący o przykazaniach kościelnych. Jednakże, gdy zapytamy wiernych świeckich i duchownych o treść pięciu przykazań kościelnych, może okazać się, że ich znajomość nie jest taka oczywista. Przypomnijmy je zatem:
1. W niedzielę i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych;
2. Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty;
3. Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym przyjąć Komunię świętą;
4. Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach;
5. Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła.
Przypominam je, bo chcę byśmy zatrzymali się dziś przy treści czwartego przykazania.
Od ponad dwóch tygodni trwa już tegoroczny wielki post, i każdy z nas ma okazje powiedzieć sobie jaki jest stan jego duszy po tzw. „meczu otwarcia” w Środę Popielcową. Czy przez ten czas coś się zmieniło w moim nastawieniu, człowieka wierzącego do przeżywania czasu pokuty i nawrócenia.
W II czytaniu słyszeliśmy słowa: A wszystko to przydarzało się im jako zapowiedź rzeczy przyszłych, spisane zaś zostało ku pouczeniu nas, których dosięga kres czasów. Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.
Tenże sam Święty Paweł o nakazach i pouczeniach od ludzi, którzy głoszą je w oderwaniu od Chrystusa: „Wydawać się mogą mądre, bo mówią o religijnym zaangażowaniu, o pokorze, o umartwieniu ciała, ale w rzeczywistości nie mają żadnego znaczenia i służą tylko samozadowoleniu” (Kol 2, 23).
Przygotowując się do dzisiejszego rozważania pytałem młodych ludźmi, w większości już pracujących, jak dziś tłumaczyć, wyjaśniać, zachęcać by przestrzegać treść IV przykazania. Odpowiadając, powiedzieli mi że:
Wielu z nas tak na prawdę nie widzi celu i sensu wyrzeczenia i podejmowania pokuty – nie wiemy czemu ma służyć np. niejedzenie mięsa, nie picie alkoholu, zrezygnowanie z udziału w zabawie i imprezie. Nawet jeśli dla niektórych do przyjęcia jest wyrzeczenie się czegoś „bo tak”, to brakuje pogłębionej refleksji „po co”! Łatwiej jest zrezygnować nawet z czegoś „złego” (czegoś co nie przynosi nam korzyści), ale trudno już odmówić sobie czegoś „dobrego”, czegoś „co nam się należy”.
Mówili także, że dla wielu z nas „od czegoś” traktujemy jako ćwiczenie silnej woli, która pozwala nam na poczucie, że to ja jestem panem swoich zachcianek i pożądań, a nie na odwrót. To ważne, bo takie spojrzenie może nam się to przydać w momentach pokus, aby je przezwyciężyć. Jednocześnie umożliwia to wzrastanie w wolności „od rzeczy” – uświadamiamy sobie, że możemy żyć z czymś, ale też mogę żyć bez tego czegoś.
Bez wątpienia można o nas, ludziach XXI wieku powiedzieć, społeczeństwo instant. Mamy wszystko „na już”, „na teraz”, od prozaicznych rzeczy jak szybkie jedzenie, szybkie płatności kartą, przelewy itp., po „szybkie” relacje. W konsekwencji brak nam cierpliwości, a żeby zobaczyć owoce postu, trzeba poczekać, czasem długo poczekać. I myślę, że nie tylko postu się to tyczy, ale wiary także – Pan Bóg potrafi milczeć, nie daje odpowiedzi natychmiast. Jak trudno jest wówczas cierpliwie czekać, bo po co, skoro na większość rzeczy przyziemnych w świecie czekać nie muszę, więc to czego chcę w głębi serca, zastępuję sobie jakąś namiastką łatwo i szybko dostępną.
Jak zatem odnieść to do naszej wiary, pokuty, umartwienia? W KKK, odnajdujemy takie zdanie opisujące okres pokuty i ascezy, który przygotowuje „nas do uroczystości liturgicznych, oraz do zdobycia panowania nad naszymi popędami i do wolności serca”. Tak więc Post pozwala uświadomić sobie, ile rzeczy służy tylko przytłumianiu prawdziwych pragnień. I nie chodzi o to, żeby z czegoś zrezygnować, a później wrócić do tego ze zdwojoną siłą, ale żeby czując dotkliwy głód, uświadomić sobie, czego on naprawdę dotyczy.
Nasze przeżywanie Wlk Postu ma na celu przebudzenie sumienia, uwrażliwienie na głos Boży. Warto zauważyć, że uciszenie sumienia staje się pośrednio zagrożeniem dla całego społeczeństwa, gdyż w ostateczności od sumienia każdego z nas zależy poziom moralności społeczeństwa. Gdy ktoś w sprawach życia codziennego, opierając się na fałszywych danych, popełni jakiś błąd powoduje szkody lub przykrości, które nie muszą mieć większego znaczenia. Jeśli jednak taki błąd dotyczy życia wiecznego, jego skutki są nieskończenie większe. Zatem musimy zrobić wszystko, by nasze sumienia nie uległy zniekształceniu. Dlatego musimy przypominać sobie nawzajem ważne treści dotyczące naszej wiary.
Istotą pokuty chrześcijańskiej jest podjęcie takich działań, które zbliżą do Boga, odbudują miłość zniszczoną przez grzech, umocnią wiarę, ożywią miłość bliźniego przez dzieła miłosierdzia. Chrześcijańska pokuta nie powinna wynikać z lęku przed karą Bożą – to jest niedojrzała motywacja. Pokuta staje się czymś wartościowym i twórczym, gdy człowiek uwalnia się z gąszcza spraw nieistotnych, by wejść na drogę doskonałości.
Ktoś, kto w ten sposób widzi swoje chrześcijaństwo nie będzie pytał dlaczego w Wielkim Poście nie można się bawić? Szukając Boga – tak naprawdę szczerze – trzeba zdobyć się na duży wysiłek ducha i woli, potrzeba koncentracji, by nie zmarnować żadnej szansy na spotkanie. Nawet doświadczenie życiowe mówi, że czasem zlekceważenie jednego spotkania może okazać się zniszczeniem największej miłości…
W drugim czytaniu św. Paweł wzywa: „Nie szemrajcie”. I to właśnie jest kolejna wskazówka. To wezwanie można tłumaczyć następująco: zacznijcie przyjmować zrządzenia Bożej opatrzności niezależnie od tego, jakie one są. Choroba, cierpienie, smutek, zdrada – można z nimi żyć.
Może wyda owoc, może podejmę refleksję, rozmowę w domu z dorastającymi dziećmi, wnukami, znajomymi… by ustawić na nowo swoją hierarchię wartości, czyli odpowiedzieć sobie na pytanie, co się najbardziej w życiu liczy.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 20.03.2022r.