Żyjemy w świecie nazywanym globalną wioską, w której przepływ informacji jest szybszy niż kiedykolwiek wcześniej. Informacje docierają do ogromnej rzeszy ludzi. Wiele z nich dotyczy wydarzeń, ale równie wiele dotyczy konkretnych osób: tego co robią, czym się zajmują, jak postępują, co mówią.
Informacje medialne mają ogromną siłę tworzenia wizerunku człowieka. I bez względu na to, jaka jest rzeczywistość i prawda, jednych potrafią wypromować jako godnych naśladowania i podziwu bohaterów, a drugich pokazać jako nie nadających się do niczego nieudaczników.
Co więcej mocą medialnego głosu, ktoś jednego dnia może stać na szczycie sławy i popularności a drugiego dnia może być medialnie zrzucony w przepaść potępienia i pogardy. I nic to nie ma wspólnego z prawdą.
Warto być świadomym siły medialnego głosu i medialnego osądu. Ale warto też wiedzieć, że zarówno medialny głos, jak i każda nasza opinia ma moc osądzania. I czy tego chcemy, czy nie, nader często sądzimy i osądzamy innych. Pomyślmy sami, jak często w naszych rozmowach pojawiają się stwierdzenia typu: „ona jest głupia, on jest beznadziejny, oni są fałszywi, z nim się nie da wytrzymać, ona kłamie i oszukuje”.
Zapewne w niektórych przypadkach takie stwierdzenia są prawdą, ale kto mnie albo dał nam prawo sądzenia lub wydawania wyroków? Kto z nas ma prawo osądzać, czy nasz bliźni jest dobrym, czy złym człowiekiem? Kto może twierdzić, że ktoś zachował się tak a nie inaczej, bo jest podły, albo zły lub chciwy?
Nikt z nas nie ma prawa sądzić bliźniego! Nikt, poza Bogiem! Dlaczego? Bo tylko Bóg, w Jezusie Chrystusie, zna całą prawdę o człowieku, i tę prawdę grzechu wziął na siebie i poniósł ją na drzewo krzyża. Znając całą prawdę o tobie i o mnie, i o każdym z nas, Jezus nie przestał nas kochać i nie przestaje składać za nas ofiary z samego siebie.
Dziś, tak jak w każdej mszy świętej, usłyszymy słowa: „On to, gdy dobrowolnie wydał się na mękę, wziął chleb…”. Słyszysz? On dobrowolnie wydał się na mękę – i ta męka właśnie jest sądem Jezusa nad tobą i nad każdym człowiekiem. Ani Ty, ani ja nie zrobiliśmy niczego, co dałoby nam prawo potępiać naszego bliźniego! Ilekroć bowiem potępiamy bliźniego, tylekroć w gruncie rzeczy wydajemy wyrok potępienia na siebie. Jeśli bowiem potępiam innych, to znaczy, że nie wierzę w moc ofiary Jezusa i nie potrafię przyjąć jej zbawczego owocu, jakim jest pojednanie z Bogiem Ojcem i życie wieczne.
Jezus przestrzega nas dziś przed naszą własną duchową ślepotą. Brak duchowego wzroku to bardzo ciężka duchowa choroba, z powodu której niestety cierpi wiele osób. Kim jest człowiek duchowo niewidomy? To taki, który nie ma w sobie światła Bożego miłosierdzia, który nie stanął przed Bogiem w prawdzie o sobie, w prawdzie grzesznika, który choć zasłużył na potępienie i śmierć, od Boga otrzymał przebaczenie i życie. Kto nie ma w sobie takiego doświadczenia, nosi w sobie duchową ciemność. Nie ma światła w oczach. I dlatego idąc potyka się i rani boleśnie o przeszkody, których nie widzi. Zderza się z tym, co go otacza zadając sobie ból.
Niewidomym jest człowiek, który nie doświadczył w sobie miłosierdzia Jezusa, dlatego ciągle będzie ranić się boleśnie o przeszkodę, którą sam w sobie nosi – brak wiary w miłość i niezdolność do kochania sercem miłosiernym, a co za tym idzie przebaczającym. Człowiek, który bez miłosierdzia sądzi bliźniego, rani bliźniego, ale jeszcze większy ból zadaje sobie i sam, dobrowolnie z własnego wyboru wchodzi w doświadczenie jeszcze większej ciemności.
Pan Jezus mówi nam dziś również i to, że uczeń nie przewyższa nauczyciela. Czy takimi uczniami jesteśmy? Czy zgadzamy się z tym, że Jezus wie lepiej niż my i że Jego słowa, są pełne mądrości? Czy Jego przykazania „radują twoje serce”? Czy ich przestrzegamy? A możesz jestem fałszywym uczniem Jezusa, który co prawda zna Jego naukę, ale nie stosuje jej do siebie, tylko do innych?
Czy jestem pewien, że to, co słyszę od Jezusa, prowadzi mnie do nawrócenia i uznania własnego grzechu? Może być inaczej. Mogę słowa Jezusa wykorzystywać do ferowania wyroków na innych. Kiedy krytykuję i potępiam nie znam miłosierdzia. Nie jestem dobrym drzewem.
Drzewem, które wydało dobre owoce miłości jest Jezus. Jeśli będę częścią tego Jezusowego drzewa, jeśli karmić się będę Ciałem Pana, czyli Jego ofiarą miłości i miłosierdzia, jeśli przyjmę miłosierdzie, które daje mi Pan, sam stanę się miłosierny. Wydam dobre owoce i ujrzę je, bo nie będę duchowym ślepcem. I z głębi mojego serca płynąć będą słowa miłosierne, pełne przebaczenia i błogosławieństwa.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 27.02.2022r.