Wśród gęsto zalesionych wzgórz północnej Galilei, 180 m ponad doliną potoku Keziw, wznoszą się ruiny zamku Montfort. W linii prostej około 10 km oddziela je od nadmorskiej Akki, która w XIII wieku przejęła od Jerozolimy funkcje stołeczne państwa krzyżowców.
W XII i XIII wieku cały pas wybrzeża śródziemnomorskiego zaczynając od Gazy na południu usiany był większymi i mniejszymi fortecami. Zaledwie część zachowała się w postaci lepiej lub gorzej czytelnych ruin. Te w Montfort od końca XIX wieku poddawane były badaniom archeologicznym i podobnie jak inne zostały objęte ochroną przez władze Izraela i przemianowane na park narodowy.
Kamienne pozostałości średniowiecznej fortecy zajmują wąski grzbiet klifu o stromych zboczach, który jedynie od wschodniej strony łączy się z pasmem otaczających go wzniesień. Arabska nazwa Qal’at el-Qurain oznacza – „Twierdzę Małego Rogu” i pod określeniem róg kryje się ów klif.
Kiedy oglądamy czy to zdjęcia czy filmy prezentujące ten obiekt z lotu ptaka nie możemy mieć wątpliwości czemu przypisano do niego z francuska brzmiącą nazwę Montfort. Należy ją przetłumaczyć jako „umocniona, silna góra”. Identyczne znaczenie ma nazwa niemiecka Starkenberg niegdyś stosowana przez właścicieli i budowniczych fortecy.
Byli nimi rycerze-mnisi Zakonu Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, powszechnie określani jako Zakon Teutoński, a w polskiej tradycji nazywani Krzyżakami.
Chociaż w naszej mentalności budzą złe skojarzenia, tutaj z wielkim uznaniem winniśmy ocenić ich umiejętności, gdyż wzniesienie w tym miejscu kamiennej warowni było nie lada inżynierskim osiągnięciem.
Dawniejsze opinie archeologów, którzy datowali powstanie kasztelu już na XII wiek, są dzisiaj negowane przez młodszych badaczy. Obecnie uważa się, że pod ruinami nie ma wcześniejszych konstrukcji i budowę zamku od początku do końca należy przypisywać krzyżakom.
Ten najmłodszy, powstały dopiero podczas III krucjaty zakon krzyżowy, wykazał się niezwykłą przedsiębiorczością. Wielki mistrz Henryk von Salza, uznawany za twórcę potęgi zakonu, potrafił dyplomatycznie manewrować między dwoma potężnymi adwersarzami papieżem i cesarzem.
Jednym z rezultatów jego zabiegów było uzyskanie wsparcia finansowego zarówno od Grzegorza IX jak i od Fryderyka II. Mając fundusze wielki mistrz zarządził wznoszenie zamku, co pomimo technicznych trudności, przebiegało bardzo dynamicznie.
Zakonni budowniczowie potrafili wybrnąć z trudności, jakie sprawiała niewielka powierzchnia szczytu, jego bardzo wysokie położenie i strome zbocza. Krzyżacy postanowili od wschodniej, jedynej dostępnej strony zabezpieczyć teren zamku głęboką fosą. Została ona wycięta w litej skale na głębokość kilku metrów.
Pozyskane przy wycinaniu fosy bloki kamienne posłużyły jako materiał budowlany do wznoszenia murów zamku. To rozwiązywało problem utrudnionego w warunkach górskich transportu budulca na wysokość 280 m n.p.m.
Inna opinia, jakoby twierdza ta miała strzec drogi prowadzącej z Akki, też musi odejść do lamusa, gdyż funkcją zamku było przede wszystkim zabezpieczać włości feudalne należące do zakonu.
Pierwotnie majątek feudalny był własnością francuskiego rodu de Milly, czego śladem jest dzisiejsza arabska nazwa wioski. Stanowiła ona centrum administracyjne całego gospodarstwa, chronionego przez kasztel o nazwie Castellum Regis.
Po krótkim epizodzie zajęcia tych obszarów przez Saladyna w 1187 r. rycerska posiadłość została włączona w obszar hrabstwa przeznaczonego dla tytularnego już tylko hrabiego Edessy – Joscelina III de Courtenay. Tenże teren stał się ostatecznie przedmiotem transakcji z 1220 r., na mocy której zakon krzyżacki wszedł w jego posiadanie.
Wybór górującego nad doliną klifu jako miejsca budowy nowego zamku, był starannie zaplanowaną inwestycją zrealizowaną w latach 1227-1240. W rezultacie prac na odcinku ok 100 m powstał wydłużony dwupoziomowy kompleks mieszkalny konwentu obejmujący kościół, kapitularz, refektarz, dormitorium wraz ze sklepionymi piwnicami i dodatkowymi pomieszczeniami gospodarczymi.
Mury zewnętrzne całego kompleksu stanowiły jednocześnie południowy ciąg murów obronnych. Od wschodu nad całością dominował potężny donżon zabezpieczony przeoraną w skalnym podłożu fosą, zaś od zachodu szpic klifu wyznaczał półokrągły mur zaporowy i obronna północna wieża.
Dzisiaj prezentuje się ona bardziej okazale niż naprzeciwległy donżon, na którym miała koncentrować się obrona twierdzy.
Całość sprawiała, i do dzisiaj sprawia, wrażenie twierdzy nie do zdobycia, zaś przemyślany system zbierania wody deszczowej i gromadzenia jej w wykutych głębokich cysternach, miał zapewniać przetrwanie każdego oblężenia. Nic więc dziwnego, że Krzyżacy już w 1229 roku ustępując z Akki, gdzie chcieli uniknąć kłopotliwej rywalizacji z joannitami i templariuszami, obrali Montfort za swoją główną siedzibę. Tutaj umieścili swój skarbiec i archiwum.
Zamek w 1265 roku skutecznie obronił się przed atakiem wojowniczego sułtana Bajbarsa, który był zmuszony odstąpić od oblężenia. Niestety, kolejny atak w 1271 roku okazał się skuteczny. Obrona trwała zaledwie tydzień i zakończyła się honorową kapitulacją załogi. Bajbars pozwolił Krzyżakom ewakuować się w stronę Akki i zabrać archiwum, dzięki czemu wiele faktów z dziejów zakonu jest znana historykom.
Sama twierdza z rozkazu mameluckiego władcy została znacznie uszkodzona, aby nie stać się w przyszłości punktem oporu innych potencjalnych Krzyżowców. Opuszczona trwała w zapomnieniu jak widmo i została odkryta przez Beduinów dopiero w XVIII wieku. Jej naturalna niedostępność sprawiła, że dotrwała do naszych czasów, gdyż ruiny nie stały się kamieniołomem, z którego pozyskiwano by materiał budowlany.
Dzisiaj, podobnie jak w średniowieczu, zamek położony jest w oddaleniu od głównych szlaków komunikacyjnych. To sprawia, że nie można do niego dojechać samochodem. Właściwie najbliżej zamku można dojechać do dwóch miejsc. Albo drogą #89 do wioski Milja, gdzie zatrzymamy się na parkingu przy Micpe Hila, albo możemy dojechać drogą #899 kierując się do Parku lub moszawu Goran, a tutaj znajdziemy miejsce do zaparkowania.
Z obu tych miejsc, aby osiągnąć ruiny konieczna jest mniej więcej godzinna marszruta. Trzeba więc pamiętać, że spotkanie z dawną siedzibą krzyżacką wpisuje się w turystykę aktywną i wymaga sprawności fizycznej, gdyż o własnych siłach trzeba „zdobywać” cel wyprawy. Ten zaś niezależnie od kierunku, z którego będziemy zmierzać, czy od północy schodząc ścieżką od Parku Goran czy też od południowego wschodu korzystając z czerwonego szlaku turystycznego od strony wioski Milja, będzie się prezentować coraz bardziej imponująco.
Najpierw dotrzemy do podnóża klifu, a stąd czeka nas jeszcze wspinaczka ścieżką na szczyt. Po jego osiągnięciu czeka nas spacer po ruinach, który dostarczy silnych wrażeń, zaś fragmenty zachowanych murów i arkadowe przepierzenia rozbudzą wyobraźnię każdego turysty.
Obejście całości fortyfikacji, jak też przejście groźną szczeliną dawnej fosy, będzie można uznać za wyjątkowe osiągnięcie. Ale nawet ten, kto zatrzyma się na poziomie donżonu i poprzestanie na widoku ruin z tej perspektywy, nasyci się panoramą okolicznych wzniesień, których grozę spotęguje głęboki kanion płynącego w dole potoku. Wszystko to będzie sowitym wynagrodzeniem wysiłku włożonego w tę nietuzinkową wycieczkę.
Erwin Jan Kozłowski, 06.01.2022r.