Bóg błogosławi ludziom, którzy Go kochają – oto myśl płynąca z dzisiejszej Liturgii Słowa! I śmiało można powiedzieć Bogu niech będą za to dzięki!
Historia opisana w Księdze Rodzaju w naszych czasach nieustannie się powtarza. Kiedy słuchamy takich historii opisanych w Księdze Rodzaju uśmiechamy się ironicznie. Dla ludzi niewierzących sprawa jest oczywista: stary bezpłodny mąż, młoda jeszcze nie zdolna do rodzenia kobieta no i prorok mieszkający w tym samy domu: no i jak się nie dziwić powiedzeniom: co rok to prorok.
Tym czasem dla nas wierzących sprawa jest oczywista: to Bóg jest dawcą życia, a potwierdzeniem są historie wielu bohaterów biblijnych. Ten cud życia powtarza się wielokrotnie, Bóg błogosławi ludziom, którzy Go kochają. A ponieważ błogosławi daje nowe życie.
Każdy z nas zna małżeństwa, które nie mogą mieć własnego potomstwa. Jakże to znamienne i charakterystyczne, dla współczesnych czasów. Jedni zrobią wszystko by mieć dzieci, inni wszystko wprost przeciwnie… problem bezdzietności jest szczególnie dotkliwy w społeczeństwach zachodnich.
Powiedzmy szczerze jak można nagle mieć dziecko, gdy wiele lat robi się wszystko, by go uniknąć, bo jest wiele bo… Dziś już nawet nie wypada się pytać: czy macie dzieci? Bo zrozumiałym jest fakt, że dla jednych to wielka bolączka, a dla drugich … problem jak by to rzec żółwia, lub odebrania miłości przez dziecko mamie czy tacie. Tak czy inaczej dla nas obecnych na mszy św. zrozumiałym jest, że małżeństwo zakłada rodzicielstwo!
Dla wielu wciąż niezrozumiała może być i dzisiejsza Ewangelia, bo po ludzku nie jest ona dobrą nowiną: Jezus znów wzywa to jakiś sprzeczności: nie kochać rodziców?? Czy faktycznie, aby nie kochać?? A może kochać właściwie, świadomie z odpowiedniej perspektywy? W odpowiedniej hierarchii?
Bo miłość wymaga ofiary, wyzbycia się egoizmu, a przede wszystkim zaufania Panu Bogu! Nie zrozumiemy tego bez próby odkrycia i uświadomienia sobie konsekwencji Chrztu Św. Wtedy, kiedy nasi rodzice przynieśli nas do świątyni otrzymaliśmy nowe życie. Nowe życie w Duchu Św. A polega ono na tym, że teraz mamy żyć w bliskim, serdecznym kontakcie z Panem Bogiem.
Po ludzku sami nie jesteśmy tego w stanie osiągnąć, dlatego też Bóg posyła na świat Swojego Syna, który pomaga nam biorąc na siebie nasze grzechy. Dzięki temu jesteśmy wolni od grzechu ale wciąż Jezus stawia przed nami wysokie wymagania. I choć z jednej strony rozpoczęły się wakacje, wakacyjny czas urlopów: to odwołam się do ludowego przysłowia: Bozi nigdy dość! Nie ważne w jakim kontekście, w którym momencie: mamy być świadkami Jezusa.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 28.06.2020