Historia zaczyna się niby banalnie. Zdezorientowani ostatnimi wydarzeniami w Jerozolimie uczniowie wracają do Galilei. To samo polecił im Jezus. Piotr pierwszy podejmuje decyzję: „Idę łowić ryby”. Wraca do swoich wcześniejszych codziennych obowiązków.
Jakże często zdarza się to i nam. Po głębokim doświadczeniu Boga, często powracamy do codziennych starych zwyczajów, których skutki trudno przewidzieć. To samo można powiedzieć o apostołach – nic nie złowili… bez Jezusa nie potrafią nic osiągnąć.
A tu nagle nad ranem, na brzegu pojawia się ON i woła do nich – dzieci – używając słowa wyrażającego troskę – czy macie coś do jedzenia? I wtedy Go rozpoznają. Piotr rzuca się z impetem w morze. Znów czynem potwierdza swoją wiarę. Na pewno cały czas gorzko żałuje ostatniego razu, gdy został poproszony o słowną deklaracje wiary – podczas Męki. Teraz woli działać… a my?
Jakże często idąc drogą w wyznaczonym na pielgrzymce (np. w Ziemi Świętej) kierunku, nie zwracamy uwagi na to, co dzieje się dookoła. Wszystko wydaje się takie same, nieistotne, nie ulegające zmianie. Może poza wystawami w sklepach i reklamami na bilbordach, na nie zwracamy jeszcze uwagę, gdyż taka jest ich rola.
Czy potrafię jeszcze zauważyć kogoś kto idzie ze mną, może zawsze jedzie tym samym tramwajem do pracy, może kiedyś nawet chciał zagaić jakąś rozmowę? Tak, ale my nie mamy na to czasu! Zbyt wiele dzieje się dookoła, za dużo spraw jest na naszej głowie, dom, praca, kłopoty, podwyżki, niepewność, zaganianie, a tu ktoś chce pogadać o pogodzie, albo ot takie zwyczajne: co słychać? Jak to co? Zawsze to samo, nie mam czasu.
W trochę podobnej sytuacji byli owi uczniowie, idący z Jerozolimy do Emaus. Rozczarowani, zasmuceni, zrozpaczeni i ten dziwny przechodzień. Poznali go przy łamaniu chleba, to bardzo ważne i warte zapamiętania.
Św. Jan Paweł II zachęca nas byśmy nauczyli się rozpoznawać Jezusa Chrystusa, byśmy starali się rozpoznać Kogoś kogo znamy, ale tak naprawdę to chyba jest on dalekim znajomym, o którym ktoś kiedyś wiele mówił, a my tak wiele razy to słyszeliśmy, że już chyba nic nowego nie trzeba nam mówić. To tak jak z wujkiem naszych dziadków, znamy go z opowiadania, ale sami nigdy go nie spotkaliśmy.
A gdzie najlepiej spotkać i rozpoznać Jezusa jeśli nie w Biblii. To Pan, który troszczy się o to byśmy nie ustali w drodze, w naszej ziemskiej wędrówce, byśmy się posilali, ale nie tylko samym chlebem, bo nie samym chlebem żyje człowiek, ale także Jego obecnością, Jego słowem.
Czymże jest owo spotkanie z Mistrzem, ów tak nie zwykły posiłek jeśli nie darem, który jest dal nas zawsze dostępny. Owszem Jezus wyrzuca uczniom brak wiary, ale tłumaczy pisma, podnosi na duchu, daje nadzieję.
To spotkanie z Mistrzem i dziś jest dla nas takim ratunkiem, dla nas którzy żyjemy przygnieceni trudami codzienności, w naszym codziennym zmaganiu się z lękiem o pracę, o byt. W tym wszystkim bardzo łatwo jest nam się zatracić, zgubić sens życia, a stąd już krok do nieszczęścia.
Zmartwychwstały Chrystus jest z nami zawsze i wszędzie, ale od nas zależy czy Go rozpoznamy i zaprosimy by pozostał. Warto Go zaprosić, gdyż to tylko i wyłącznie On daje nam poznać drogę, po której idziemy i pomoże, gdyż jest najprawdziwszym i wiernym Przyjacielem.
ks. Bartosz Mitkiewicz, 22.04.2023r.